Akcjonariusz Bomi zamierza iść do sądu

Piotr Kwaśniewski, akcjonariusz handlowej spółki, uważa, że uchwała o podwyższeniu kapitału docelowego jest krzywdząca dla drobnych inwestorów. Zarząd odpiera zarzuty

Publikacja: 30.01.2012 06:46

Akcjonariusz Bomi zamierza iść do sądu

Foto: GG Parkiet

Rada nadzorcza Bomi zdecydowała o pozbawieniu akcjonariuszy prawa poboru w ofercie do 11 mln akcji sprzedawanych w ramach kapitału docelowego (teraz kapitał dzieli się na prawie 39,5 mln walorów). Uchwałę o emisji zaakceptowało 12 stycznia walne zgromadzenie. Jednak sprzeciw do niej zgłosił Piotr Kwaśniewski, akcjonariusz Bomi i prezes giełdowego Sanwilu. Jak dowiedział się „Parkiet", Kwaśniewski może pokrzyżować plany spółki. Zamierza zaskarżyć uchwałę o podwyższeniu kapitału do sądu. – Nie zgadzam się na takie warunki. Uważam, że ta uchwała jest mocno krzywdząca dla mniejszościowych akcjonariuszy – mówi.

Zarząd Bomi odpiera zarzuty. – Przypomnę, że uchwała znalazła poparcie u naszych akcjonariuszy reprezentujących ponad 90 proc. głosów oddanych na NWZA. To, że nieliczni akcjonariusze głosowali odmiennie niż większość, jest czymś zupełnie naturalnym – komentuje Marek Romanowski, prezes Bomi. Uważa, że fakt ten nie będzie miał wpływu na przebieg i zamknięcie emisji. Umowy objęcia akcji w ramach oferty mają zostać zawarte do 21 kwietnia 2012 r.

Kontrowersyjny próg...

W pierwszej kolejności akcje mają zostać zaoferowane tym akcjonariuszom, którzy są inwestorami kwalifikowanymi i którzy mają przynajmniej 3?proc. udziałów w kapitale. – Uważam, że jest to dyskryminacja – mówi Kwaśniewski, który ma poniżej 3 proc. akcji.

Adam Kaptur, analityk Millennium DM, nie ma wątpliwości, że 3-proc. próg jest korzystniejszy dla większych akcjonariuszy. – Być może wprowadzenie takiego zapisu było warunkiem poparcia uchwały o emisji przez dużych udziałowców – zauważa jednak.

Z kolei Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, podkreśla, że w przypadku emisji w ramach kapitału docelowego z wyłączeniem prawa poboru zarząd co do zasady ma możliwość wyboru grupy inwestorów, którym przyzna akcje.

– De facto może to zrobić także, nie ustalając progu. Niemniej jednak uchwała wskazująca 3-proc. próg z góry eliminuje możliwość udziału w emisji określonej grupy najmniejszych akcjonariuszy – przyznaje wiceprezes SII.

...oraz cena emisyjna

Wątpliwości Kwaśniewskiego dotyczą też ceny emisyjnej akcji. Ma ona wynosić 2,3 zł. – Jest ściśle powiązana z aktualną wyceną rynkową walorów i w związku z tym chroni interes wszystkich akcjonariuszy – twierdzi prezes Romanowski. Uwagi Kwaśniewskiego nie dziwią wiceprezesa SII. – Cena została ustalona na poziomie stanowiącym niewielki ułamek wartości księgowej spółki (ok. 16 zł na akcję – red.), a do tego na poziomie zbliżonym do historycznie najniższych notowań. Dlatego uwagi pana Kwaśniewskiego mogą mieć uzasadnienie – mówi.

Jednak z drugiej strony Adam Kaptur wskazuje, że cena zbliżona do rynkowej ma zapewnić powodzenie emisji. – Celem spółki jest szybkie pozyskanie gotówki, a niska cena emisyjna zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia inwestorów gotowych do objęcia akcji – wskazuje analityk.

Bomi jest w trudnej sytuacji finansowej. Narastająco po trzech kwartałach 2011 r. grupa ma 5,5 mln zł straty. Pieniądze na restrukturyzację części detalicznej biznesu zamierza pozyskać, sprzedając spółkę dystrybucyjną Rabat. Według analityków jest ona warta 100 – 150 mln zł. Jednak zanim to nastąpi, bieżące potrzeby operacyjne Bomi chce sfinansować pieniędzmi ze sprzedaży akcji. Oprócz wspomnianych 11 mln sztuk spółka ma również zielone światło na przeprowadzenie emisji maksymalnie 11,25 mln akcji o wartości do 2,5 mln euro. To ma być oferta z prawem poboru. Cena emisyjna tych akcji nie jest jeszcze znana. Z obliczeń „Parkietu" wynika, że może być zbliżona do 1 zł (przy założeniu, że spółka wyemituje maksymalną liczbę papierów).

Bez odzewu ze strony zarządu

Kwaśniewski twierdzi, że złożył ofertę objęcia niemal połowy akcji emitowanych w ramach kapitału docelowego. – Bulwersujące jest, że nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zarząd zupełnie zignorował moją ofertę – mówi. Piotr Cieślak komentuje, że bez znajomości szczegółów oferty oraz formy, w jakiej została złożona, trudno zająć stanowisko. – Jeśli takowa oferta faktycznie trafiła do spółki, to zarząd powinien w jakikolwiek sposób odnieść się do niej – podsumowuje.

[email protected]

Handel i konsumpcja
Mateusz Kolański: VRG odzyskała rytm w segmencie odzieżowym
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Handel i konsumpcja
Dino rekordowo drogie. Wycena odkleiła się od fundamentów?
Handel i konsumpcja
Techniczny problem eObuwia
Handel i konsumpcja
LPP bliżej ugody z KNF
Handel i konsumpcja
Pepco Group wstaje z kolan
Handel i konsumpcja
Asbis dobrze zaczął rok. Sprzedaż odbija