Startując wiosną tego roku z publiczną emisją akcji obiecywaliście inwestorom dobre wyniki finansowe. Dotrzymaliście słowa?
Szykując się do wejścia na warszawski parkiet planowaliśmy, że tegoroczny zysk z działalności operacyjnej powiększony o amortyzację wyniesie 26 mln USD. Po 9 miesiącach mamy już ponad 25 mln USD. W tym roku założenia jakie przyjęliśmy w momencie IPO na pewno będą przekroczone. Cieszy mnie też jeszcze jedna tendencja — nasz zysk z działalności operacyjnej powiększony o amortyzację w zeszłym roku wyniósł ponad 500 USD na hektar uprawianych przez nas gruntów, w tym roku będzie to 670 USD na hektar.
Sytuacja na ukraińskim rynku mleka nie wygląda najlepiej. A IMC z racji nazwy kojarzy się inwestorom najczęściej właśnie z tym sektorem produkcji.
Na potrzeby związane z produkcją mleka wykorzystujemy 10 proc. naszych gruntów, a otrzymujemy z niej 20 proc. przychodów spółki. Dochodowość tego segmentu jest więc bardzo dobra. Jednak w tej chwili nie będziemy silnie inwestować w jego rozwój. Koszty produkcji są wysokie. Rząd zapowiada kompensowanie 50 proc. wydatków inwestycyjnych na produkcję mleka. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to oczywiście zmieni się sytuacja i będzie można poważnie myśleć o rozwoju hodowli.
Co więc w zamian?