Ostatnie dni są bardzo gorące dla akcjonariuszy Sfinksa. Cena akcji mocno się waha, a obroty świadczą o zaangażowaniu znacznie większego niż zwykle kapitału.
Nowe lokale w tym roku
Od początku roku cena akcji właściciela sieci restauracji mocno zniżkuje. O ile w styczniu za jeden walor przedsiębiorstwa płacono przez chwilę ponad 3 zł, o tyle z końcem października kurs zanurkował do 1,18 zł. Tak niska cena zachęciła wielu inwestorów. Od tego czasu właściciela zmieniło około 3,35 mln papierów, czyli ponad 10 proc. łącznego kapitału.
Z końcem marca Sfinks Polska ogłosił strategię na lata 2017–2022, w której zarząd zapowiedział m.in. dalszy rozwój restauracji Sphinx i dotychczasowych marek. Do tego zapowiedziano wówczas, że spółka planuje również wprowadzenie nowych marek w segmencie fast casual dining oraz rozwój sieci pod marką Fabryka Pizzy, w którą zdecydowała się zainwestować w grudniu zeszłego roku. Zgodnie ze strategią docelowo przedsiębiorstwo ma zarządzać siecią nie mniejszą niż 400 lokali.
– Pracujemy nad otwarciem restauracji pod obiema nowymi markami fast casual dining. Lepione & Pieczone, czyli koncept bazujący na ofercie Chłopskiego Jadła, jest nieco bardziej zaawansowany w przygotowaniach, dlatego pierwszy lokal w tym roku ruszy właśnie pod tym szyldem – zapowiada Sylwester Cacek, prezes firmy i jej największy akcjonariusz. – Oprócz tego rozwijamy koncept Fabryka Pizzy. W październiku otworzyliśmy już jedną restaurację, a dwie kolejne: w Kołobrzegu i Zgierzu, mają ruszyć między początkiem listopada a końcem grudnia – twierdzi Cacek.
Do końca marca 2018 r. firma chce otworzyć jeszcze dwie Fabryki Pizzy. – Rozwój pozostałych konceptów również będzie sukcesywnie postępował, mamy wewnętrzny harmonogram na następny rok, ale na tym etapie za wcześnie na precyzyjne deklaracje dotyczące liczby otwarć. Będziemy na bieżąco informować o jego realizacji – podkreśla Cacek.