Reasekuracja, czyli związek z rozsądku

Publikacja: 09.10.2001 09:46

Reasekuracja jest niezwykle ważnym elementem światowego rynku ubezpieczeniowego. Zapewnia ona niezbędne rozproszenie ryzyka w taki sposób że wielkie katastrofy nie powodują bankructwa firm ubezpieczeniowych a poszkodowani otrzymują należne świadczenia. Wbrew obiegowym opiniom współpraca krajowych zakładów z reasekuratorami jest niezwykle korzystna finansowo dla polskiego systemu finansowego. Według danych PUNU, saldo reasekuracji biernej w ostatnim dziesięcioleciu wynosi blisko 670 mln zł na plus.

W Polsce reasekuracja, choć jej rola jest nie do przecenienia, nadal pozostaje w cieniu. Przedstawiciele towarzystw ubezpieczeniowych niechętnie ujawniają szczegółowe informacje na ten temat. Jedynie nieliczni dziennikarze ubezpieczeniowi otrzymują dane na temat udziału reasekuratorów w zbieranej składce brutto czy w wypłacanych odszkodowaniach. Czasem ujawniana jest wartość prowizji i udział w zyskach reasekuratora, jakie ubezpieczyciele otrzymują od partnerów reasekuracyjnych po zakończeniu okresów obrachunkowych. Wyjątkowo rzadko udostępniane są szczątkowe informacje na temat liderów umów reasekuracyjnych. Temat reasekuracji wypływa jedynie przy okazji wielkich, działających na wyobraźnię katastrof naturalnych (w Polsce najczęściej powodzi). Tym razem został wywołany do tablicy w związku z wrześniową tragedią w Nowym Jorku.Szok po ataku na WTCTerrorystyczny atak na World Trade Centre zastał przedstawicieli polskich firm ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych na dorocznym spotkaniu w Monte Carlo. Jak co roku, uzgadniane są na nim wstępne warunki, na jakich będą wznawiane umowy reasekuracyjne. ? To był szok. Wszyscy patrzyliśmy na relacje z Nowego Jorku z przerażeniem. Było jasne, że wartość odszkodowań, jakie przyjdzie wypłacić ofiarom, osiągnie rekordowe rozmiary w historii rynku ubezpieczeniowego. A skutki dotkną zarówno reasekuratorów, jak i ubezpieczycieli. Większość z obecnych w Monte Carlo błyskawicznie spakowała walizki i wróciła do swoich firm ? zrelacjonował tamte wydarzenia PARKIETOWI prezes jednego z największych towarzystw majątkowych w Polsce. Jeszcze przed atakiem na WTC przedstawiciele krajowych towarzystw ubezpieczeniowych wiedzieli, że nie będzie łatwo utrzymać korzystne bądź co bądź warunki umów podpisanych na 2001 r. Czołowi reasekuratorzy zapowiadali bowiem, że w związku z osłabieniem światowej koniunktury gospodarczej, co z kolei przełożyło się na słabsze zyski z inwestycji, wynik ogólny na przekazanej im składce nie pokryje nawet wyniku technicznego. Co to oznacza? Oczywiście, podwyżki, a w niektórych liniach ubezpieczeniowych (np. energetyka) skokowy wręcz wzrost opłat wnoszonych na rzecz reasekuratorów przez polskich ubezpieczycieli.Nieuniknione zwyżki i wyłączeniaByło oczywiste, że po podliczeniu strat reasekuratorzy podejmą decyzję o znacznych zmianach klasyfikacji ryzyk. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Wypowiedziano umowy w reasekuracji ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej (OC) przewoźników lotniczych bądź znacznie ograniczono górną granicę udziału reasekuratorów w odszkodowaniach, w najlepszym razie znacznie wywindowano stawki reasekuracyjne w tym zakresie. Towarzystwa ubezpieczeniowe, które z dnia na dzień zostały postawione pod ścianą, same wypowiadały umowy kampaniom lotniczym. Te z kolei zagroziły, że ich samoloty nie wystartują z lotnisk. Z pomocą w postaci wielomiliardowych gwarancji musiały ruszyć rządy prawie wszystkich państw. Także LOT otrzymał gwarancje rządowe w wysokości 1 mld USD. Ale nikt nie ma wątpliwości, że znacznych podwyżek należy spodziewać się także w innych klasach ryzyk, czy też w umowach reasekuracyjnych, a co za tym idzie ? także w umowach ubezpieczeniowych pojawią się nowe wyłączenia odpowiedzialności. Zdaniem Roberta Hartwiga z Insurance Information Institute, atak na USA może spowodować, że w warunkach ubezpieczenia nieruchomości i osobowych pojawi się wyłączenie odpowiedzialności za zniszczenia w wyniku aktów terroru, podobnie jak wyłączone są szkody wynikające z działań wojennych. Oczywiście, można sądzić, że problem ten będzie dotyczyć wyłącznie krajów wysoko rozwiniętych. Niekoniecznie. ? O ile wcześniej, mimo wielkich katastrof spowodowanych żywiołami, reasekuratorom trudno było uzasadnić znaczne podwyżki składek, tak teraz w ich rękach znalazł się bardzo silny argument moralny. Nikt, w obliczu tej wielkiej tragedii nie będzie przecież protestował, że gwałtownie wzrosły stawki reasekuracyjne ? twierdzi rozmówca PARKIETU. Według niego, polscy ubezpieczyciele będą musieli podnieść znacznie ceny (bądź próbować ograniczać zakres ochrony) głównie w ubezpieczeniach dużych obiektów przemysłowych, linii energetycznych, cargo, odpowiedzialności cywilnej przewoźnika. W ubezpieczeniach masowych (np. komunikacyjnych) ze względu na dość znaczne rozproszenie ryzyka oraz ogromną konkurencję, zwyżki składek będą raczej niewielkie. Spokojnie mogą spać klienci towarzystw ubezpieczeń na życie. Podwyżki im raczej nie grożą.Podstawowe wskaźnikiW Polsce zdecydowanie częściej z reasekuracji korzystają towarzystwa ubezpieczeń sprzedające ubezpieczenia majątkowe niż życiowe. Według wstępnych danych Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń, pierwsze z nich wydały w I półroczu br. na ochronę reasekuracyjną 1,54 mld zł, drugie zaś zaledwie 0,01 mld zł. Podstawowym wskaźnikiem, pokazującym, jaka część składki pozostaje w zakładzie ubezpieczeń po uwzględnieniu udziału reasekuratorów, jest stopa udziału własnego w składce brutto. Potencjalne zaistnienie problemu z reasekuracją pokazują zarówno zbyt wysokie, jak i zbyt niskie wartości tego wskaźnika. Według nadzoru, jeśli w towarzystwach majątkowych stopa udziału własnego w składce brutto oscyluje w granicach 90%?95%, oznacza to, że dany zakład jest słabo zabezpieczony przed dużymi szkodami bądź dużą liczbą szkód wywołanych jednym zdarzeniem o wielkości mogącej zagrozić wypłacalności zakładu. Z kolei, jeśli stopa udziału własnego w składce brutto spada poniżej 50%, to może to oznaczać, że dane towarzystwo ubezpieczeniowe nie prowadzi samodzielnej działalności, a jedynie użycza swojego szyldu innej firmie (fronting). Jeśli ?za plecami? stoi duża zagraniczna grupa finansowa, nie ma większych zagrożeń dla wypłat odszkodowań. Jeśli jednak reasekuratorem jest firma słaba lub mało znana, ryzyko takie może wzrosnąć dramatycznie.Bezpieczny rozwójNic dziwnego, reasekuracja ciągle odgrywa istotną rolę w utrzymania bezpieczeństwa finansowego krajowych ubezpieczycieli. Podstawowym celem, jaki towarzystwa ubezpieczeniowe stawiają przed nią, jest ochrona wyniku finansowego przed dużymi wahaniami. Wyjątkowo duża szkoda jednostkowa (np. katastrofa technologiczna w elektrowni, kopalni czy dużym zakładzie przemysłowym) albo duża liczba małych szkód mogą spowodować przejściowe (bądź jak pokazuje polska praktyka przewlekłe) problemy z wypłacalnością danego zakładu. W sytuacji zaostrzającej się konkurencji na krajowym rynku ubezpieczeniowym powtarzające się opóźnienia w wypłacie odszkodowań szybko mogą spowodować poderwanie zaufania klientów. Polacy głosują nogami, a dla zakładu przeżywającego kłopoty oznacza to najczęściej niemożność dalszego pozyskiwania kapitału, czyli składek z rynku. A dalej wiadomo, równia pochyła, na której końcu, o ile akcjonariusze nie zdecydują się na solidne dokapitalizowanie, czyha upadłość. Tak więc dzięki współpracy z reasekuratorami (o ile płatności następują terminowo) znacznie wzrasta stabilność ubezpieczyciela i możliwe jest jego sprawne funkcjonowanie.Korzyści reasekuracjiReasekuracja jest jednak dość kosztownym rozwiązaniem. Mimo to, w polskich warunkach chyba raczej nie warto z niej rezygnować. Niestety, zdarza się, że zarządy niektórych firm ubezpieczeniowych uprawiają swoisty hazard i decydują się na ekspansywne działanie bez wspomagania przez reasekuratora. Compensa przed trzema laty zdecydowała się np. na zdobywanie dużego udziału w rynku ubezpieczeń komunikacyjnych, przy jednoczesnej rezygnacji z reasekuracji. Na skutki długo nie trzeba było czekać. Niskie, źle skalkulowane składki i dramatyczny wzrost odszkodowań sprawiły, że ówcześni akcjonariusze słono zapłacili za eksperyment. Trzeba przyznać, że taki hazard ma również inną stronę ? ubezpieczyciele, zyskując korzystną ochronę reasekuracyjną, tracą zainteresowanie do utrzymywania szkodowości portfela w ryzach bądź wykazują wyjątkową obojętność wobec ewidentnych zagrożeń dla gospodarki finansowej zakładu. Skrajnym przypadkiem wykorzystywania mechanizmów reasekuracji do krycia nieuczciwych działań czy wręcz defraudacji była ?polityka? finansowa Polisy. Czytelnicy PARKIETU pamiętają zapewne giełdowe początki obecnego bankruta. Menedżment tej spółki poprzez ?wyrafinowaną? reasekurację finansową tak skutecznie ?podmalował? bilans, że, niestety, w końcu udało mu się wprowadzić akcje do obrotu giełdowego. Umowy reasekuracyjne Polisy trafiły jednak pod lupę PUNU i KPWiG, wkrótce okazało się, że są czystą fikcją. Spółka musiała utworzyć gigantyczne rezerwy. Należy mieć nadzieję, że koniec tej historii będzie przestrogą dla innych firm.Problemy z Polisą, przypominamy niegdyś trzecim co do wielkości, ubezpieczycielem majątkowym ? spowodowały, że nadzór ubezpieczeniowy podjął intensywne starania o zaostrzenie wymogów ustawowych w zakresie zabezpieczenia pokrycia funduszu ubezpieczeniowego. Przy okazji ostatniej nowelizacji ustawy o działalności ubezpieczeniowej Danucie Wałcerz, prezes PUNU, udało się wprowadzić zapisy, które znacznie ograniczyły możliwości protezowania bilansu udziałem reasekuratora (musi on potwierdzić wartość swoich zobowiązań). Od 1 stycznia br. zakłady ubezpieczeń muszą pokrywać swoje zobowiązania aktywami w ujęciu brutto (czyli bez uwzględnienia reasekuracji), a nie jak wcześniej w ujęciu netto, kiedy zakład był zobowiązany do posiadania stosownych aktywów na pokrycie rezerw techniczno-ubezpieczeniowych na udziale własnym. Jedynie w 2001 roku aktywa zakładu ubezpieczeń mogą być niższe od wartości rezerw techniczno-ubezpieczeniowych o 50% wartości udziału reasekuratora w tych rezerwach. Według PUNU, takie rozwiązania znacznie zwiększyły bezpieczeństwo klientów oraz skutecznie zapobiegają opóźnianiu płatności reasekuratorów na rzecz cedentów (ubezpieczycieli) bądź odmowie udziału reasekuratora w wypłacie odszkodowania (niestety, takie sytuacje też miały miejsce).Parada gigantówZdecydowana większość składek krajowych zakładów ubezpieczeń trafia do zagranicznych firm reasekuracyjnych. W Polsce obecni są wszyscy światowi giganci tej branży: Swiss Re, Münich Re, Zurich Re, General CologneRee, Allianz, Axa. Z kwoty 1,55 mld zł składek, tylko około 80 mln zł trafiło do jedynej krajowej firmy reasekuracyjnej ? Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego (spółka ta, dążąc do maksymalnego rozproszenia ryzyka, przekazuje składki innym, a więc zagranicznym reasekuratorom). Niestety, nie ma wiarygodnych statystyk co do udziału w polskim rynku poszczególnych firm reasekuracyjnych. Z pobieżnych szacunków wynika, że nadal dominującą pozycję ma szwajcarski gigant Swiss Re. Drugie miejsce zajmuje zapewne niemiecki Münich Re, który jest największym partnerem sopockiej Ergo Hestii, a także ma spory udział w ubezpieczaniu portfela Warty. Ci dwaj giganci zajmują także najczęściej jedno z pierwszych miejsc w reasekuracyjnych umowach obligatoryjnych w pozostałych zakładach ubezpieczeń. Polska alternatywaW 1995 r. podjęto próbę przełamania ?dominującej pozycji zagranicznych reasekuratorów na polskim rynku ubezpieczeniowym. Pod hasłem ?poprawy bilansu płatniczego? powołano do życia Polskie Towarzystwo Reasekuracyjne, którego założycielami zostały spółki Skarbu Państwa oraz część krajowych ubezpieczycieli. Urzędnicy resortu finansów deklarowali również, że w związku z planowaną reformą systemu zabezpieczenia społecznego rozważane jest stworzenie towarzystwa, które zajęłoby się reasekuracją zakładów ubezpieczeń na życie (skończyło się wyłącznie na planach).Kapitał założycielski PTR wyniósł ponad 105 mln zł, co na tamte czasy było sumą imponującą. W początkowych latach rozwój PTR następował bardzo szybko, spółka bez problemu weszła do pierwszej dziesiątki działających w Polsce zakładów pod względem przypisu składki brutto. Jednak obserwowany w ostatnich latach dynamiczny wzrost kapitałów własnych sektora ubezpieczeniowego spowodował, że zakłady zaczęły ograniczać swoje zapotrzebowanie na reasekurację. Władze PTR wypowiedziały również kilka dużych umów (m.in. z TU Daewoo), co znacznie ograniczyło wielkość pozyskiwanej składki.Udział PTR w rynku maleje, ale trend ten może się zmienić, kiedy stawki u zagranicznych konkurentów ostro poszybują w górę (PTR miał z reguły tańszą ofertę). Jeżeli jednak, zdaniem analityków, PTR również usztywni się w stosunku do potrzeb krajowych ubezpieczycieli, to jego rola może ulec dalszej marginalizacji (ubytku składki raczej nie skompensuje ekspansja na wschodnich rynkach). Wyjściem byłoby wystąpienie o rozszerzenie licencji na sprzedaż produktów w pozostałych grupach ubezpieczeniowych, tj. przekształcenie PTR w zakład ubezpieczeń i reasekuracji, jakim jest np. TUiR Warta.

Liczą jednak także na duże zyskiMimo że wartość szacowanych odszkodowań po ataku na WTC stale rośnie, analitycy rynku są zdania, że wypłaty nie zachwieją rynkiem ubezpieczeniowym i reasekuracyjnym. Firmy przetrwały przecież mimo niezwykle kosztownych katastrof w 1992 r. i 1994 r. (odszkodowania wypłacone po huraganie Andrew i trzęsieniu ziemi wyniosły łącznie ponad 35 mld USD). Są już pierwsze jaskółki ożywienia. Firma doradcza Marsh&Mc Lennan, która w ataku na wieże WTC straciła kilkuset pracowników, najwyraźniej otrząsnęła się z szoku. Jej szefowie zamierzają utworzyć nową światową, spółkę ubezpieczeniową o nazwie Axis, z siedzibą na Bermudach. Firma ma zacząć wystawiać pierwsze polisy jeszcze w czwartym kwartale tego roku. Towarzystwo będzie specjalizować się w ubezpieczeniach lotniczych, wojennych i od ryzyk politycznych. To właśnie w tych segmentach rynku spodziewany jest największy wzrost cen. Kapitał założycielski Axis wyniesie 1,2 mld USD, z czego 1 mld USD wyłoży Marsh&Mc Lennan, a 200 mln USD fundusz inwestycyjny Trident II LP, którym zarządza spółka zależna założyciela ? MMC Capital.

Ubezpieczyciele szacują stratyFirmy ubezpieczeniowe po ataku na WTC i Pentagon szacują swoje szkody na ok. 25-30 mld USD. Wypłaty odszkodowań z tytułu ubezpieczeń na życie oceniane są na 2-5 mld dolarów. Na odszkodowania z tytułu ubezpieczeń wypadkowych przypadnie 1,3 mld. Ok. 5 mld pochłoną roszczenia krewnych ofiar. Dodatkowe roszczenia wystąpią z ubezpieczeń utraty zysków ? zniszczone dokumenty, dane, a przede wszystkim śmierć pracowników powodują wymierne straty, które ubezpieczyciele będą zmuszeni pokryć. Także znaczna część odszkodowań za rozbite samoloty i wypłaty świadczeń dla rodzin ofiar również obciążą reasekuratorów. Poza tym roszczenia poszkodowanych mogą rozciągnąć się w czasie ? azbest, którym była izolowana jedna z wież, po zawaleniu się budynku rozprzestrzenił się na okolicę, był wdychany przez tysiące uciekających osób. W przyszłości w przypadku zachorowania mogą one powoływać się na ten fakt i żądać odszkodowań. Oczywiście, największe obciążenia wezmą na siebie reasekuratorzy. Niemiecki Münich Re szacuje, że będzie musiał wypłacić około 2,1 mld dolarów. Lloyd's of London szacuje swoje szkody spowodowane atakiem terrorystów na USA na ok. 1,9 mld USD. Szwajcarski Swiss Re na 1,25 mld USD. Allianz wypłaci około 700 mln USD, Zurich Financial Services nie więcej niż 400 mln USD, a francuski Scor ? do 200 mln USD. Tak duże wypłaty wynikają z tego, że ubezpieczenie tak wysokich budynków, jak wieże WTC, jest głęboko reasekurowane.

Reasekuracja, czyli związek z rozsądkuSwiss Re, jeden ze światowych liderów reasekuracji publikuje rokrocznie listę najbardziej kosztownych i przynoszących największą liczbę ofiar śmiertelnych katastrof. Do tej pory dominowały na niej katastrofy wyrządzone przezralne: huragany, powodzie czy trzęsienia ziemi. Tylko huragan Andrew (w 1993 r.) oraz trzęsienie ziemi w Los Angeles (1994 r.) spowodowały szkody porównywalne z powstałymi po ataku na wieże WTC i Pentagon. Przypomnijmy, że wstępne szacunki mówią, że zamachy z 11 września br. będą kosztowały gospodarkę Nowego Jorku prawie 60 mld USD. Stracili inwestorzy z Wall Street, jak i mali przedsiębiorcy, a także samo miasto. Według ?Dailly News? , straty powstałe po spadkach kursów akcji szacowane są w sumie na prawie 1,4 biliona USD. W wyniku tragedii prawie 108 tys. nowojorczyków straciło pracę, z czego około 75 tys. z nich będzie ubiegać się o zasiłki dla bezrobotnych. Miasto Nowy Jork straci prawie 3 mld USD z wpływów podatkowych. Tylko koszty uprzątnięcia tzw. strefy zero (rejonu dolnego Manhattanu, gdzie doszło do tragedii) szacowane są na 1 mld USD.

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”