Pieniądze napływają szerokim strumieniem do TFI (według naszych obliczeń w sierpniu ok. 700 mln zł nowego kapitału wpłynęło na rynek akcji za pośrednictwem tych instytucji) oraz do firm asset management. Pieniądze płyną też od klientów indywidualnych, którzy zwiększają zadłużenie. Zaangażowanie funduszy emerytalnych w akcje pokazuje, że również ta grupa podmiotów może kupować na GPW - szczególnie w obliczu ostatnich spadków. Zakupy netto OFE w sierpniu szacujemy na 410 mln zł, a średni udział akcji w portfelu na 30,5%. Pytanie brzmi: czy tych pieniędzy wystarczy dla podtrzymania zwyżek? Obecnie ciągle wydaje się, że tak, choć wzrost już powinien być mniej dynamiczny. W przyszłym roku na giełdę płynąć będzie prawdopodobnie jeszcze więcej pieniędzy, ale też ofert na rynku pierwotnym będzie więcej.
Napór pieniądza powoduje, że inwestorzy chcą widzieć dobre rzeczy i je wyszukują. W stosunku do stanu sprzed pół roku sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Jednak czy akcje są rzeczywiście za drogie? W wielu przypadkach tak. Z naszych obliczeń wynika, że ciągle ciekawiej prezentują się średnie spółki produkcyjne.
Stopy przeciw akcjom
Stopy procentowe wzrosły w ciągu ostatnich dwóch miesięcy o jeden punkt procentowy. Na obligacjach nie tylko, że mniej się zarabia, ale można też stracić. Mimo to, że sensowniejsze obecnie wydawałoby się kupowanie obligacji niż ich sprzedawanie, to jednak wydaje się, iż ostatni wzrost rentowności wzmoże tylko przesuwanie oszczędności w kierunku akcji. Przynajmniej w horyzoncie miesiąca, dwóch.
Wyższe stopy procentowe nie są korzystne dla akcji - powodują obniżenie wycen w modelach dyskontowych. Jeśli gospodarka jest na ścieżce wzrostowej, nie ma z tym problemu - wyższe stopy są neutralizowane wzrostem zysków.