Po zakończeniu wojny władze PRL, pomimo przejęcia aktywów II RP (w tym złota Banku Polskiego), bezprawnie odstąpiły od realizacji skarbowych zobowiązań przedwojennych wobec własnych obywateli, nigdy ich nie umarzając. W latach siedemdziesiątych władza ludowa, by móc istnieć na arenie międzynarodowej, częściowo spłaciła przedwojenne długi wobec obywateli państw zachodnich i z tytułu pożyczek zewnętrznych.
Minister się broni
Po 1989 r. wydawało się, że III RP, jako demokratyczne państwo prawa, naprawi szkody wyrządzone posiadaczom przedwojennych papierów skarbowych. Konstytucyjne organy III RP nigdy wprost nie kwestionowały potrzeby uregulowania tego problemu, próbując w kilku projektach ustaw reprywatyzacyjnych oszacować i uwzględnić zobowiązania. Niestety, przed sądami, gdzie trafiały pozwy zniecierpliwionych przedłużającą się bezczynnością państwa obywateli, pozywany minister finansów RP bronił się przed wykupem przedwojennych walorów argumentami o ich przedawnieniu i ekonomicznej utracie wartości. Tym samym minister popadał w oczywistą sprzeczność, twierdząc z jednej strony, w wyjaśnieniach rozsyłanych do urzędów skarbowych, że przedwojenne obligacje są obligacjami Skarbu Państwa, z drugiej, iż zobowiązania z nich wypływające wygasły.
Spektakularny wyrok
Sytuację zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. Przewidywał odszkodowanie dla posiadacza trzynastu przedwojennych obligacji Skarbu Państwa i jednego listu zastawnego Państwowego Banku Rolnego (o łącznej wartości nominalnej ok. 1100 zł) w wysokości ponad 33 tys. zł (z odsetkami 45,6 tys. zł). Po raz pierwszy u podstaw rozstrzygnięcia legł art. 77 konstytucji i wypływająca z niego deliktowa odpowiedzialność państwa, za szkody wyrządzone przez niezgodne z prawem działania organu władzy publicznej. Odszkodowanie objęło zarówno zaktualizowaną wartość nominalną obligacji (rzeczywista strata), jak i odsetki, skapitalizowane za cały okres od 1945 r., w wynikających z warunków emisji okresach płatności (utracone korzyści).