Krewni i znajomi królika, czyli po co nam szwagier?

Publikacja: 24.07.2006 10:12

Zostaliśmy w trybie awaryjnym wezwani do prezesa dużej spółki. Sprawa wydawała się prosta - zdaniem pracownika przedsiębiorstwo straciło kilka milionów złotych na zakupach od pewnego kontrahenta. Współwłaścicielem tej firmy był rzekomo jeden z dyrektorów firmy.

Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku. Spółka organizowała przetargi, które wygrywała firma X, od lat będąca jednym z głównych dostawców. Po paru dniach okazało się, że warunki przetargu były przygotowywane tak, że tylko firma X mogła je spełnić, a mając dobre kontakty z pracownikami zamawiającego, wiedziała z wyprzedzeniem o wielkości i terminie zamówienia. Dzięki temu odpowiednio wcześnie organizowała proces produkcji, co pozwalało na zaoferowanie terminów dostawy nieosiągalnych dla pozostałych uczestników przetargu. Jednym słowem - klasyka. Oczywiście, nie musimy dodawać, że spółka X nie należała do najtańszych.

Jednak naprawdę ciekawe rzeczy zaczęły wychodzić na jaw po analizie informacji z rejestrów sądowych. Okazało się, że właścicielami spółki X jest grono byłych i obecnych pracowników zamawiającego. Ze złożonych sprawozdań finansowych wynikało, że w ciągu ostatnich kilku lat pomiędzy wspólników tej firmy podzielono parę milionów złotych. Sytuacja ta mocno zbulwersowała szefostwo zamawiającej spółki.

Pociągnięcie do odpowiedzialności służbowej pracowników spółki będących udziałowcami firmy X nie było możliwe (nie istniały bowiem żadne zasady, które zabraniały takich powiązań), priorytetem kierownictwa stało się zorganizowanie nowego, tym razem już "czystego" przetargu. - Mamy pięciu oferentów, którzy spełniają wymagania - z dumą objaśnił nam prezes. - Tym razem dyrektor działu zakupów stanął na wysokości zadania. Proszę jednak przyjrzeć się tym firmom i dać znać, jeśli coś nie będzie w porządku - poprosił.

Okazało się, że niewiele było w porządku. W przetargu udział wzięły: firma X, o której powiązaniach już wcześniej wiedzieliśmy, firma Y, będąca spółką zależną firmy X, firma Z, mająca taką samą kadrę kierowniczą co firma X, konsorcjum firm X i Z oraz jeszcze jedna firma, jak się okazało, również powiązana z pozostałymi uczestnikami przetargu towarzysko. Tym razem wyciągnięte zostały konsekwencje personalne, a spółka całkowicie zreorganizowała swój proces zakupów.

Bohaterem kilku następnych odcinków są podmioty powiązane - słowo klucz do wielu współczesnych afer gospodarczych. Wbrew pozorom, z rodziną można wyjść dobrze nie tylko na zdjęciu. Przy przekrętach, w których oszuści muszą założyć podmioty gospodarcze do wytransferowania zysków z organizacji, w której pracują, zwykle potrzebne są osoby zaufane. A komu ufa się bardziej niż rodzinie?

I tutaj pojawia się postać mityczna - szwagier. Można oczywiście zarejestrować spółkę na siebie, a później nadzorować (już w imieniu pracodawcy) transakcje z tą firmą. Tylko że taka strategia ma krótkie nogi, a w dobie dosyć powszechnego dostępu do danych zarejestrowanych w sądzie oszust może zostać bardzo szybko wykryty. Podobnie druga opcja - mąż lub żona sprawcy - również nie jest idealna, gdyż ze względu na podobieństwo nazwisk lub/i adresów, takie powiązanie można dosyć łatwo wychwycić. I tutaj dochodzimy do opcji trzeciej, zdecydowanie najbardziej dla oszustów interesującej - czyli szwagra. Szwagier, jako mąż siostry ma przecież inne nazwisko oraz inny adres zamieszkania niż oszust, a przy tym jest często osobą bardzo zaufaną.

[email protected]

[email protected]

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego