Z Jackiem Kseniem, prezesem Wielkopolskiego Banku Kredytowego SA, rozmawia Piotr Utrata
Parytet wymiany przy fuzji WBK i Banku Zachodniego wyniesie 1,72 akcji WBK za jedną akcję Banku Zachodniego. Analitycy spodziewali się bardziej korzystnych warunków dla akcjonariuszy WBK. Uważają, że parytet nie uwzględnia w pełni wartości udziałów WBK w spółkach grupy Commercial Union.To kwestia dyskusyjna. Wspólnie z AIB szukaliśmy najbardziej obiektywnej metody określenia wartości udziałów w Commercial Union. Ich wycenę przeprowadziła londyńska firma Hymans Robertson, która jest jedną z trzech największych na świecie firm aktuarialnych. Przy wyliczaniu wartości udziałów w spółkach CU zastosowała ona metodę embedded value (wartość wpisana), czyli zbliżoną do metody skorygowanych aktywów netto, którą była liczona wartość banków. W związku z tym najbardziej pasuje ona do zastosowanego przez zarządy systemu wyliczenia wartości obu banków.Hymans Robertson ma zbyt dobrą reputację, żeby narażać ją na szwank wyliczeniami krzywdzącymi akcjonariuszy. Dodatkowo rzetelność parytetu, opierającego się również na wartości udziałów CU, potwierdził bank inwestycyjny Merrill Lynch, działający w imieniu WBK, oraz CA IB, reprezentujący Bank Zachodni.Jesteśmy zadowoleni ze współpracy z CU i nie myślimy o sprzedawaniu tych udziałów. Uważam, że zastosowanie wartości wpisanej lepiej oddaje ich wycenę niż metoda rynkowa. Nasz udział w firmach CU nie daje kontroli nad spółką. Mamy dobre stosunki z tą firmą, ale gdyby zaczęła ona stosować politykę bezdywidendową lub szkodliwą dla akcjonariuszy mniejszościowych, wówczas WBK byłby na znacznie gorszej pozycji. W związku z tym inaczej należy wyceniać 10-proc. pakiet, a inaczej większościowy. Właśnie z tego powodu uzyskano wysoką cenę za udziały Norwich Union, które dawały pełną kontrolę fińskiej firmie Sampo.Kolejnym argumentem za oszacowaniem udziałów CU metodą aktuarialną jest należące do tej firmy prawo pierwokupu udziałów w PTE CU.Zatwierdzające fuzję NWZA obu banków zostały zwołane na 20 grudnia. Skład akcjonariatu WBK i Banku Zachodniego skłania do wniosków, że zablokowanie fuzji jest mało prawdopodobne. AIB, strategiczny akcjonariusz obu banków, ma 60,1% udziałów w WBK i 81,6% w BZ. Bardziej możliwe jest zaskarżenie uchwały o połączeniu przez niezadowolonego akcjonariusza.Wydaje mi się to mało prawdopodobne. W tej chwili prowadzimy rozmowy z inwestorami zagranicznymi w Londynie i Nowym Jorku. Ogólne przyjęcie jest dobre. Inwestorzy akceptują fuzję i nie zgłaszają uwag do parytetu. W Warszawie kilku analityków nie jest do niego przekonanych, jednak podnoszą oni argumenty natury emocjonalnej i sentymentalnej. Mówią, że przy wycenie naszego banku trzeba brać pod uwagę wartość marki, jej rozpoznawalność, dobre wyniki finansowe, nasze produkty oraz kreatywność. Zapominają jednak, że Bank Zachodni cieszy się także bardzo dobrą opinią i zwłaszcza w południowych i zachodnich regionach kraju ma bardzo dobrą markę.Kiedy planowane jest zakończenie fuzji na poziomie operacyjnym? Akcje BZ WBK wejdą do obrotu giełdowego w maju 2001 roku. W tym samym miesiącu z rejestru handlowego zostanie wykreślony WBK.To będzie odbywało się stopniowo. W tej chwili już łączą się spółki należące do obu banków, są to m.in. firmy leasingowe oraz biura maklerskie. Jeśli chodzi o bank, to do czasu wprowadzenia nowego systemu informatycznego mogą być pewne różnice w produktach. Będzie on wdrażany od lipca 2001 roku do końca 2002 roku. Po zakończeniu prac we wszystkich placówkach będzie pełna jednolitość produktowa i cenowa. Projekt ten będzie kosztował 100 mln dolarów.Czy WBK utworzy bank hipoteczny?Bank ma już centrum bankowości hipotecznej, które funkcjonuje od roku. Działalność ta rozwija się bardzo dobrze. Do tej pory udzieliliśmy kredytów o wartości 200 mln zł. Uważamy to za sukces. Na razie WBK ma dużą nadwyżkę depozytów nad kredytami. W związku z tym nie ma w tej chwili potrzeby, aby bank hipoteczny szybko rozpoczął działalność. Jest on potrzebny, aby móc emitować listy zastawne. Popyt na kredyty hipoteczne będzie wzrastał wraz ze spadkiem stóp procentowych. Jesteśmy do tego przygotowani, ponieważ mamy dobre produkty.Na przyszły rok jest zapowiadana fuzja BPH i PBK, Banku Handlowego z Citibank Poland. Po tych zmianach, mimo połączenia WBK i BZ, może się okazać, że wasza pozycja na rynku nie zmieni się. Jaki jest Pana plan wyprzedzenia konkurencji?Nadal będziemy stawiać na rozwój bankowości elektronicznej, jesteśmy w tej dziedzinie zdecydowanym liderem na rynku bankowym. Obecnie blisko 60 tys. klientów używa internetu do kontaktów z bankiem.Po fuzji będziemy większym graczem na rynku, dlatego chcemy umocnić naszą obecność w Warszawie. Będą to nie tylko nowe placówki, ale również corporate banking oraz część dealing roomu. Dzięki temu chcemy pozyskać większych klientów. Do tej pory mieliśmy kontakt z małymi i średnimi firmami oraz ? w niewielkim stopniu ? z dużymi przedsiębiorstwami mającymi siedziby w zachodniej części Polski.Czy bank zamierza rozwinąć bankowość inwestycyjną?Inwestycje na rachunek własny nie są w naszej naturze, chcemy jedynie obsługiwać transakcje. Nie zamierzamy w tej dziedzinie konkurować z bankami inwestycyjnymi. Jesteśmy nastawieni na obsługę klientów detalicznych i przedsiębiorstw. Mogą oni skorzystać z usług biura maklerskiego, które po połączeniu z Bankiem Zachodnim będzie dysponowało około 5-proc. udziałem w rynku. Stawiamy również na zarządzanie aktywami. Posiadamy także Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych. Teraz Polacy niechętnie odnoszą się do detalicznych funduszy inwestycyjnych. Uważam, że wraz ze spadkiem stóp procentowych, ta forma inwestowania stanie się coraz bardziej popularna.Poza tym bank ma firmę AIB WBK Fund Management, która zarządza NFI Magna Polonia.Po połączeniu udział AIB w kapitale BZ WBK będzie wynosił 70,5%. Czy uważa Pan, że w perspektywie kilku lat wzrośnie on, czy też zmniejszy się (np. poprzez nową emisję) do poziomu nieznacznie przekraczającego 50%, który również zapewnia pełną kontrolę nad spółką?Do tej pory WBK miał bardzo wysoki zwrot z kapitału i świetne wyniki finansowe. Nie wiem, czy inwestorowi opłacałoby się obniżać udziały z 70 na 50%. Wyniki WBK wchodzą do wyników grupy AIB. Oni mają nasze akcje po to, aby osiągać jak największe dochody z kapitału. Wydaje się, że duże banki zachodnie, posiadające w Polsce dobrze prosperujące firmy, nie będą się ich pozbywać. Chyba że będą chcieli wycofać się z Polski. Plany AIB są długoterminowe.Przez wiele lat pracował Pan w dealing roomie. Czy nadal inwestuje Pan na giełdzie?W dealing roomie przepracowałem 21 lat. Zajmowałem się kupnem i sprzedażą walut oraz inwestowaniem w obligacje. Później byłem szefem Futures and options desk, czyli robiłem, to, co Nick Leason z Baringsa, tylko z dużo większym powodzeniem.Dealing to wspaniała szkoła dyscypliny, skromności, a jednocześnie wiary w siebie. Jeśli ktoś nie wierzy w siebie, to spóźnia się z decyzjami. Natomiast, gdy ma się zbyt duże przekonanie, co do słuszności własnych decyzji, wówczas spóźnia się z wycofaniem z inwestycji. Nauczyłem się, że trzeba wierzyć w siebie, jednocześnie zachowując skromność wobec rynku.W departamencie skarbu nadal mówią na mnie chief dealer, chociaż departament ten bezpośrednio mi nie podlega. Z dealerami w WBK rozmawiam o rynku, strategiach, często zwracają się do mnie o radę.Jednak odkąd zostałem prezesem WBK nie mam czasu na inwestowanie. Na razie zainwestowałem w mieszkanie w Poznaniu. Mam trochę akcji WBK, które kupiłem na samym początku mojej pracy, gdyż uważałem, że powinienem się z bankiem identyfikować. Trochę pieniędzy mam w należącym do banku funduszu akcyjnym Arka.Dziękuję za rozmowę.