Eksperci przyznają, że progi wejścia, przyjęte przez instytucje finansowe, były - jak na warunki międzynarodowe - dość niskie. W efekcie doszło - ich zdaniem - do pewnego pomieszania pojęć bankowości prywatnej (adresowanej do osób najbogatszych, a przez to oferującej najwyższą jakość usług i indywidualne podejście do sytuacji klienta) oraz bankowości osobistej (kierowanej do klientów zamożnych, niosącej z sobą wyższą jakość usług niż to jest w przypadku klienta masowego, ale jednak wystandaryzowanej).
Jednak wraz z tym, jak nasze portfele stają się coraz grubsze, instytucje zaczynają weryfikować swoją dotychczasową politykę i podwyższają wymogi odnośnie do minimalnej wartości majątku, jakim musi "legitymować" się potencjalny klient, żeby dołączyć do prestiżowego grona VIP-ów.
Takie działania podjęła w ubiegłym roku zdecydowana większość rynkowych graczy. W Banku Pekao próg wejścia zwiększył się dwukrotnie - podczas gdy w 2006 r. do tego, by korzystać z usług private banking, wystarczyło 0,5 mln zł, w ubiegłym roku trzeba było mieć już co najmniej milion. Również Noble Bank oraz ING Bank Śląski podniosły poprzeczkę dla potencjalnych klientów. Dwa lata temu, aby zostać klientem Noble, trzeba było mieć co najmniej 200 tys. zł. W ubiegłym roku - już 0,5 mln zł. Mimo to liczba klientów banku wzrosła z 500 w 2006 r. do 2800 w 2007 r. Przy takiej dynamice pojawia się jednak ryzyko, że obniży się jakość świadczonych usług (podczas gdy przed dwoma laty jeden doradca w Noble Banku obsługiwał 31 klientów, to rok później było to już 80 osób).
ING Bank Śląski dwukrotnie podwyższył próg wejścia - ze 100 do 200 tys. zł. Jacek Taraśkiewicz, dyrektor departamentu zarządzania rynkiem bankowości prywatnej w ING Banku Śląskim, przyznaje, że ten poziom cały czas nie jest zbyt wygórowany. - W Polsce nie przyjął się, niestety, podział na bankowość osobistą i prywatną. Dlatego też, chociaż do tego, by zostać u nas włączonym do segmentu klientów VIP wystarczy 200 tys. zł, to prawdziwy private banking powinien zaczynać się od 1 mln zł - wyjaśnia Taraśkiewicz. Teraz na jednego doradcę przypada 150-170 klientów, a przy takim poziomie możliwe jest utrzymanie w miarę zindywidualizowanego podejścia do klienta.
Na podniesienie wymagań odnośnie do minimalnej wartości majątku potencjalnych klientów nie zdecydowały się za to m.in. Raiffeisen Bank Polska (próg wejścia to 200 tys. zł w bankowości prywatnej i 500 tys. zł przy asset management) oraz Bank Millennium (utrzymany na poziomie 100 tys. zł).
Większość ma więcej