Dla swoich najzamożniejszych klientów bank zarezerwuje pokój hotelowy, zdobędzie informacje o warunkach drogowych albo pomoże im w wyborze, zakupie i rejestracji luksusowego jachtu. Usługi concierge (słowo wywodzi się z języka francuskiego i w średniowieczu określano w ten sposób osobę, która pilnowała świec płonących w pałacowych salach) stały się już standardowym elementem oferty bankowości prywatnej. Jest to swoisty bonus, który banki dają swoim klientom za to, że zdecydowali się powierzyć im swój majątek. Trzeba dodać - darmowy - klient nie ponosi żadnych kosztów związanych z działaniami operacyjnymi i płaci jedynie za samą usługę.
Źadnego z kluczowych graczy nie stać na to, żeby takiej usługi klientom nie zaproponować, chociaż nie wszędzie klienci aktywnie z niej korzystają (jest to zaledwie 10-15 proc. członków Raiffeisen Club, ale prawie 70 proc. posiadaczy karty Visa Gold i Platinium w BRE Banku). Powodem jest często to, że same instytucje finansowe aktywnie takich usług nie rozwijają ani aktywnie nie promują. A szkoda - bo concierge to relatywnie tani sposób na zapewnienie sobie wierności klienta.
Na zepsuty samochód
i urodziny żony
Sebastian Rheindorf-Zaorski, dyrektor bankowości prywatnej w Banku Pekao, wyjaśnia, że na concierge składają się dwie grupy usług. - Pierwsza grupa to tzw. home assistance, do którego dostęp mają osoby posiadające w Pekao Eurokonto Prestige. Dzięki tej usłudze mogą one liczyć na pomoc w różnych sytuacjach kryzysowych, takich jak zepsuty samochód, łazienka zalana przez pralkę czy zgubione klucze do domu - mówi. Concierge przyśle pomoc drogową, zorganizuje samochód zastępczy albo wyśle do domu hydraulika.