Giełdy nowojorskie wtorkowe sesje rozpoczęły od spadków wartości indeksów. Zawiniła m.in. Fannie Mae, największa w USA firma finansująca pożyczki hipoteczne. Jej strata kwartalna okazała się wyższa niż przewidywano. Gorsze niż się spodziewano rezultaty pokazały również bank Wachovia oraz zarządzający aktywami Legg Mason.

Rynek psuł też Merrill Lynch, który o 70 proc. zwiększył aktywa

trzeciej kategorii, najbardziej wrażliwe na odpisy. Taniały także spółki telekomunikacyjne z powodu spadku liczby abonentów Qwest Communications.

W momencie rozpoczęcia sesji za oceanem europejski wskaźnik Dow Jones Stoxx 600 tracił 1,10 proc. Najbardziej przyczyniły się do tego spółki szwajcarskie. UBS, największy w Europie bank pod względem aktywów, w pierwszym kwartale stracił 10,9 miliarda dolarów, a w segmencie bankowości inwestycyjnej aż ponad 17 mld USD. Jego akcje poszły w dół o prawie 6 proc. Ta spółka będąca największym na świecie zarządzającym majątkiem bogatych klientów po raz pierwszy od 2000 roku w tym segmencie zanotowała odpływ netto powierzonych jej funduszy. Właśnie to bardzo zniechęciło inwestorów giełdowych. W tym samym kierunku co UBS podążały notowania Swiss Re, największej na świecie spółki reasekuracyjnej, której zysk spadł 53 proc., bardziej niż prognozowali analitycy. Ta firma doprowadziła do wyprzedaży akcji innych spółek z branży ubezpieczeniowej, Axy i Aegona. Obniżenie ratingu akcji HSBC (przez analityków UBS) spowodowało spadek ceny tych walorów o prawie 2 proc. Drożały natomiast papiery Adidasa, który poprawił wynik finansowy o 32 proc., dzięki wymuszeniu obniżki cen u dostawców oraz redukcji kosztów. Zwyżka cen miedzi przysłużyła się spółkom wydobywczym. Rio Tinto podskoczyło o 2,3 proc., Kazakhmys o 2,2 proc., a BHP Billiton o 2,1 proc. Niewielki (0,2 proc.) spadek zanotował region Azja-Pacyfik. Silniejsze okazały się ciągnące w dół rynek firmy finansowe niż producenci surowców.