Gazyfikacją węgla zainteresowane są również Zakłady Azotowe Puławy. Inwestycję tę forsował poprzedni zarząd spółki kierowany przez Krzysztofa Lewickiego. W 2007 r. podpisał on list intencyjny z Kopalnią Bogdanka, zawierający deklarację współpracy przy realizacji projektu tej instalacji. Prace nie wyszły jednak poza wstępny etap studialny. Ocenia się, że szacunkowa wartość inwestycji wyniosłaby co najmniej 2 mld zł, z czego połowa mogłaby pochodzić ze środków unijnych. Nowy zarząd nie wyklucza rozpoczęcia badań nad tą technologią. W ciągu najbliższych sześciu lat uruchomić badawczą instalację do podziemnej gazyfikacji węgla chce KGHM Cuprum. Koszt realizacji projektu wyniesie 15 mln USD.
Dar Bellony dla świata
Wytwarzanie gazu i ropy naftowej z węgla nie jest technologią nową. Prace nad nią rozpoczęto jeszcze przed pierwszą wojną światową. W 1944 r. dzięki gazyfikacji III Rzesza wytworzyła 90 mln ton syntetycznej benzyny. Po wojnie na dużą skalę wdrożono ją w RPA. Afrykanerski Volkstaat borykał się z sankcjami międzynarodowymi obejmującymi m.in. import paliwa. Z dużą pomysłowością skorzystano więc ze starych patentów na syntezę węglową. W 1950 r. utworzono tam firmę Sasol, która w ciągu 10 lat, dzięki rozwojowi technologii, rozpoczęła na przemysłową skalę przemianę węgla w gaz i ropę naftową. Obecnie zakłady spółki są zdolne zapewnić pokrycie 85 proc. krajowego zapotrzebowania na benzynę. Sasol jest trzecią pod względem kapitalizacji firmą notowaną na johanesburskiej giełdzie (ponadto w 2003 r. weszła ona na NYSE). Jej wyniki finansowe jasno wykazują, że wdrożenie technologii gazyfikacji węgla może być opłacalne ekonomicznie. Kapitalizacja Sasolu wynosi 36,252 mld USD. Spółka wypracowała w 2007 r. 2,25 mld USD zysku netto, o 39 proc. więcej niż rok wcześniej. Zatrudnia ona na całym świecie 30 000 osób i generuje 4 proc. PKB Republiki Południowej Afryki.
Obecnie w sprawdzoną w RPA technologię inwestują władze Chińskiej Republiki Ludowej. Shell wspólnie z Sinopec zdobyły tam licencję na budowę 15 zakładów gazyfikacyjnych. Część z nich już funkcjonuje. Instalacje tego typu działają również w USA. Ich budowę propaguje amerykański departament energii, wskazując chociażby na ekologiczne korzyści funkcjonowania takich zakładów. Elektrownie z instalacjami gazyfikacyjnymi istnieją w Holandii, Japonii, Hiszpanii i Włoszech. Technologią tą jest zainteresowany nawet Uzbekistan.Przeciwnicy gazyfikacji węgla sięgają często po argument jej rzekomej nieekologiczności. - Z drugiej zaś strony przy uwzględnieniu pełnych opłat za emisję CO2 zakłady produkcji paliw płynnych z węgla tracą na ogół uzasadnienie ekonomiczne, szczególnie że w procesie zgazowania węgla emisja CO2 jest większa niż przy tradycyjnym spalaniu - oznajmił z sejmowej mównicy w styczniu 2008 r. wiceminister gospodarki Eugeniusz Postolski. Z dokumentacji udostępnionej "Parkietowi" przez Witolda Stanisława Michałowskiego, redaktora naczelnego "Rurociągów", wynika jednak, że wytworzony w trakcie gazyfikacji dwutlenek węgla można łatwo magazynować i przesyłać gazociągami do starych złóż ropy (co ułatwia wydobycie z mocno eksploatowanych pokładów). Skoro więc technologia ta jest ekologiczna i opłacalna ekonomicznie, czemu nie została jak dotąd wdrożona w Polsce?
Przerwana dekada
- Informacja o tym, że Niemcy gazyfikują węgiel na skalę techniczną bardzo i mile mnie zainteresowała - stwierdził w 1990 r. Edward Gierek w książce "Przerwana dekada". Pierwszy sekretarz uważał, że przemiana węgla w gaz będzie leżeć "w najgłębszym interesie Polski". Władze partyjne nakazały więc służbom specjalnym zdobycie informacji o tej technologii. - Po dokonaniu rozpoznania i dostarczeniu wszystkich informacji opracowano ocenę sytuacji. Cała baza informacyjna była wystarczająca do podjęcia decyzji o zakupie takiej instalacji przemysłowej - stwierdził w rozmowie z "Parkietem" ppłk Jan Larecki, oficer Wydziału Naukowo-Technicznego Departamentu I MSW, który był zaangażowany w tę operację. Rząd PRL zawarł z władzami RFN umowę, na mocy której Niemcy sprzedali Polsce za 800 mln marek instalację do gazyfikowania węgla. Choć nie była ona tak nowoczesna jak stosowane przez Sasol, wiązano z nią duże nadzieje. Sprowadzenie jej spotkało się jednak z gwałtowną reakcją Moskwy. - Komuś bardzo zależało na tym, abyśmy nie poddawali gazyfikacji naszych złóż węgla i nie produkowali z niego paliw płynnych. Instalację oddano na złom - ujawnił ówczesny wicepremier Aleksander Kopeć. - Rosjanie, myśląc prawdopodobnie kategoriami strategicznymi, uniemożliwili nam skorzystanie z niej. No bo po co Polacy mają mieć tanie paliwo, kiedy ZSRR ma niezmierzone zapasy ropy i gazu, którymi można zalać całe RWPG i stworzyć kolejną nić uzależnienia? - wyjaśnia ppłk Larecki. Późniejsze rządy nie kwapiły się z podjęciem ponownej próby uruchomienia tej technologii. We wrześniu 1996 r. posłanka Janina Kraus podczas sejmowej debaty zadała pytanie: - Czy rząd zamierza podjąć produkcję paliw płynnych z węgla? - W odpowiedzi Roman Czerwiński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, stwierdził: - Świat wycofał się z tego. Przy cenie ropy naftowej wynoszącej chyba nawet - nie chcę tutaj przesadzać - 25 USD, dopiero zaczyna opłacać się przerabianie węgla.