Giorgia Meloni, przewodnicząca partii Bracia Włosi, ma już niemal pewne stanowisko nowego premiera Włoch. Jej prawicowa koalicja wyborcza zdobyła w niedzielnych wyborach parlamentarnych aż 43,8 proc. głosów (to dane z 99,9 proc. komisji), z czego 26 pkt proc. poparcia zdobyli Bracia Włosi, 8,8 pkt proc. Liga byłego wicepremiera Matteo Salviniego, 8,1 pkt proc. Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego, a 0,9 pkt proc. partia Noi Moderati. Lewicowy blok zbudowany wokół Partii Demokratycznej byłego premiera Enrico Letty uzyskał 26,1 proc. poparcia, a populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd byłego premiera Giusseppe Conte zdobył 15,4 proc. głosów. Prawica uzyskała więc możliwość utworzenia bardzo stabilnego – jak na włoskie warunki – rządu.
Reakcje inwestorów na wyniki włoskich wyborów parlamentarnych były niejednoznaczne. FTSE MIB, indeks giełdy w Mediolanie, zyskiwał w poniedziałek po południu 0,7 proc. i był jednym z niewielu głównych indeksów giełdowych Europy, które wówczas rosły. Jego zwyżka była jednak częściowo odreagowaniem silnej piątkowej przeceny. Wówczas FTSE MIB tracił ponad 3 proc. Od początku roku spadł on o 22 proc. Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich przekroczyła natomiast w poniedziałek 4,5 proc. i była najwyższa od 2013 r. Na początku roku wynosiła ona około 1,5 proc. Inwestorzy nie są pewni, jaką politykę będzie prowadził nowy rząd i czy mocno skonfliktuje się on z władzami Unii Europejskiej. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, mówiła tuż przed włoskimi wyborami, że UE posiada „odpowiednie instrumenty” nacisku na Włochy i przypomniała o odcięciu finansowania z Krajowych Planów Odbudowy dla Polski i Węgier. Meloni w ostatnich tygodniach starała się jednak pokazać jako polityk o umiarkowanym programie.
Czytaj więcej
Niedzielne wybory we Włoszech mogą doprowadzić do powstania w Rzymie populistycznego i antyunijnego rządu. Na razie jednak inwestorzy zachowują umiarkowany spokój.
– Koalicja nie mówiła wiele o przyszłych stanowiskach ministerialnych, ale potencjalni kandydaci na stanowisko ministra finansów, o których pisała prasa, prawdopodobnie zostaliby dobrze przyjęci przez inwestorów. Są wśród nich technokraci z Banku Włoch i Europejskiego Banku Centralnego, tacy jak Fabio Panetta czy Domenico Siniscalco, a także politycy z doświadczeniem ministerialnym i dosyć pragmatycznymi poglądami, tacy jak obecny minister rozwoju gospodarczego Giancarlo Giorgetti i były minister finansów Giulio Tremonti – wskazuje Franziska Palmas, analityczka firmy badawczej Capital Economics.