Jest ono jednym z czynników, który powstrzymuje go przed wygaszeniem działań mających stymulować gospodarkę eurolandu.
Euro było wczoraj najmocniejsze wobec dolara od dziewięciu miesięcy. Ekonomiści wskazują, że dalsze umocnienie unijnej waluty mogłoby, uderzając w eksporterów, osłabić wzrost gospodarczy w Europie Zachodniej.
– Bardzo trudno jest sobie wyobrazić, że EBC będzie się trzymać kursu przewidującego stopniowe wycofywanie się ze stymulacji, gdy QE komplikuje mu zadanie, umacniając euro, a sytuacja na peryferiach eurolandu nadal jest zła. Nie wykluczam więc, że EBC będzie musiał powstrzymać się z odchodzeniem od stymulowania gospodarki – prognozuje Jacques Cailloux, główny europejski ekonomista w Royal Bank of Scotland.
Nikogo więc nie zdziwiło, że wczorajsza konferencja prasowa Tricheta (towarzysząca posiedzeniu EBC, na którym zgodnie z prognozami utrzymano stopy procentowe na poziomie 1 proc.) była pozbawiona wszelkich sugestii o zakończeniu stymulacji. Szef EBC po raz kolejny stwierdził, że nie ma planów podwyżki stóp, inflacja w strefie euro będzie umiarkowana, a tempo wzrostu gospodarczego zadowalające.
Nic nie wskazuje też, by EBC zdecydował się na własny program QE. – Tempo wzrostu PKB w USA i w strefie euro wiele się nie różni, ale polityka ich banków centralnych idzie w odmiennych kierunkach. Mają one inną filozofię. EBC zadowala umiarkowany wzrost i podobnie umiarkowana inflacja, dla Fedu jest to nie do zaakceptowania – twierdzi Nick Kounis, ekonomista z ABN Amro.