Panika, jaka wybuchła na rynkach finansowych po piątkowym trzęsieniu ziemi i fali tsunami w Japonii, wydaje się słabnąć. Główny wskaźnik tokijskiej giełdy, Nikkei 225, odbił się w środę o 5,7 proc. To największa jego zwyżka od listopada 2008 r.
[srodtytul]Wiele powodów do niepokoju[/srodtytul]
Po spadku Nikkei o ponad 16?proc. w poprzednich dwóch dniach, odreagowanie było naturalne. Na innych azjatyckich rynkach, które nie doświadczyły po japońskim kataklizmie tak silnej przeceny, zwyżki były wczoraj mniejsze. Ale w Europie i USA w najlepsze trwała korekta. Niemiecki DAX stracił wczoraj 2 proc., a od szytu z połowy lutego już ponad 12 proc. WIG20 zniżkował o 1,25 proc. proc., a amerykański S&P 500 stracił 1,95 proc.
Na nastroje inwestorów wpływały jednak nie tylko wydarzenia w Japonii, w tym kryzys nuklearny po awarii w elektrowni jądrowej Fukushima. Pesymistycznie nastrajała ich również eskalacja niepokojów społecznych w kolejnym bliskowschodnim kraju, Bahrajnie, wzrost inflacji w strefie euro oraz cięcie ratingu Portugalii przez agencję Moody’s.
[srodtytul]BoJ zahamuje aprecjację jena[/srodtytul]