Światowy kryzys zadłużenia zmusił inwestorów do ucieczki do bezpiecznych przystani, a za taką jest uznawana gospodarka Japonii. W efekcie, kurs jena poszybował w górę, zbliżając się do historycznych rekordów w stosunku do dolara i euro, co negatywnie wpływa na opartą na eksporcie gospodarkę wysp.
By przeciwdziałać niekorzystnemu trendowi Tokio interweniowało już na rynku walutowym jednak działania te przyniosły tylko krótkotrwała ulgę. Teraz rząd postanowił się skupić na własnych przedsiębiorcach i poinformował, że stworzy specjalny fundusz, o wartości 100 mld dol., przy pomocy którego chce wspierać rodzime firmy borykające się z problemem mocnej waluty.
- Naszą decyzją chcemy pokazać, że jesteśmy zdeterminowani i będziemy działać, jeśli wysoki kurs naszej waluty będzie się nadal utrzymywał lub poszybuje nawet wyżej – poinformował szef resortu finansów Japonii Yoshihiko Noda.
Pieniądze z funduszu, które będą dostępne dla Japońskich spółek przez rok, mogą posłużyć firmom na wiele sposobów. Tokio liczy szczególnie na jeden. Rząd ma nadzieje, że dostęp do szybkiej i taniej gotówki doprowadzi do znaczącego skoku liczby przejęć zagranicznych spółek przez firmy Japońskie. Taki rozwój sytuacji będzie bardzo pozytywny dla Japończyków i dodatkowo wspomoże wysiłki w walce z umocnieniem waluty.
- Jeśli pieniądze z tego funduszu zostaną przeznaczone na fuzje i przejęcia zagranicznych firm to powinny wspomóc działania rządu w walce z aprecjacją – stwierdził Takuji Okubo, główny ekonomista japońskiego oddziału Societe General. Okubo wyjaśnia, że będzie to spowodowane faktem, że jeśli Japońskie spółki zaczną przejmować np.: amerykańskie to będą musiały wymienić swoje jeny na dolary, by za nie zapłacić. Tym sposobem na rynek trafi 100 mld dol. w jenach a to szybko doprowadzi to do osłabienia waluty z Kraju Kwitnącej Wiśni.