Borykające się z kłopotami finansowymi Yahoo, jedna z największych internetowych firm na świecie, chce pozbyć się większości swoich cennych azjatyckich aktywów w planowanej transakcji. Jej wartość wyceniana jest na 17 mld dol. – donosi Reuters. Wyceny całego Yahoo są niewiele wyższe – sięgają 18,5 mld dol.
W czwartek zarząd Yahoo ma decydować, czy pozbędzie się aktywów ulokowanych w chińskiej spółce Alibaba oraz w firmie Yahoo Japan, której współwłaścicielem jest japoński Softbank. Wedle wycen analityków, wartość tych aktywów wynosi 14 dol. za akcję, podczas gdy majątek ulokowany w Stanach Zjednoczonych wart jest blisko 2 dol. za akcję.
Świadczy to dobitnie o kryzysie, w jakim pogrążyło się Yahoo. W ciągu ostatnich trzech lat akcje firmy staniały o ponad połowę – do ok. 15 - 16 dol. za sztukę. Dwuipółroczne rządy zdymisjonowanej we wrześniu tego roku Carol Bartz odsunęły firmę na bocznicę mnożącej zyski branży internetowej. Yahoo jest dziś warte dziesięciokrotnie mniej niż jego bezpośredni konkurent Google. Większość tej kwoty stanowią udziały Yahoo w chińskiej Grupie Alibaba, będącej największym na świecie serwisem wymiany handlowej B2B.
Odzyskanie części ulokowanych tam pieniędzy stało się jedynym sposobem ratowania spółki, po tym jak odrzuciła ona oferty zakupu części lub całości swoich udziałów przez kilka funduszy inwestycyjnych współpracujących z takimi gigantami jak Microsoft, Google czy rosyjski koncern internetowy DST Global. Jack Ma, szef Alibaby, wielokrotnie ponawiał propozycję odkupienia przez tę spółkę jej udziałów będących w posiadaniu Yahoo.
Ostatecznie to właśnie Alibaba ma się okazać kołem ratunkowym dla Yahoo. Transakcja, którą chce przeprowadzić Yahoo, jest dość skomplikowana. Na pierwszym etapie wiąże się z przekazaniem należących do Yahoo 40 proc. udziałów z powrotem do Alibaby. 35 proc. udziałów w Yahoo Japan miałoby trafić do Softbanku. Potem część aktywów, już w postaci nowych spółek, wróciłaby do amerykańskiego Yahoo, by uniknąć płacenia podatków. Ostatecznie po wszystkich tych zmianach w ręku amerykańskiej firmy pozostałoby 15 proc. udziałów w Alibabie.