Pomysł utworzenia strefy wolnego handlu UE – USA został ogłoszony przez amerykańskiego prezydenta Baracka Obamę podczas wtorkowego, dorocznego przemówienia o stanie państwa. – Ogłaszam, że rozpoczniemy negocjacje na temat całościowego Transatlantyckiego Porozumienia ws. Handlu oraz Inwestycji z UE. Stanie się tak, gdyż wolny i sprawiedliwy handel wspiera miliony dobrze płatnych miejsc pracy w USA – zadeklarował Obama. Negocjacje najpewniej rozpoczną się w lipcu. Główną trudnością będzie prawdopodobnie osiągnięcie porozumienia w obszarze handlu żywnością oraz chemikaliami.
Obama obiecał w tej przemowie również podniesienie płacy minimalnej (do 9 USD za godzinę z 7,25 USD za godzinę), zwiększenie wydatków na infrastrukturę i „zieloną energetykę" oraz „umiarkowane reformy" programu ubezpieczeń medycznych Medicare. Wzywał także republikanów, by osiągnęli z nim porozumienie w sprawie reform fiskalnych, które pozwoli uniknąć w tym roku automatycznych cięć budżetowych. – Większość z nas zgadza się, że potrzebny nam plan obniżki deficytu. Ale pamiętajmy, że obniżka deficytu sama w sobie nie jest planem dla gospodarki – mówił Obama.
Przemówienie Obamy nie miało większego wpływu na europejskie rynki. Większość z nich nieznacznie rosła w środę. Amerykański indeks S&P 500 zyskiwał na początku sesji 0,2 proc. i był najwyżej od pięciu lat. Już tylko około 3?proc. brakuje mu, by pobić rekord z jesieni 2007 r. Na jego korzyść działa m.in. stosunkowo dobry sezon wyników. Analitycy szacują, że zysk netto spółek z indeksu S&P 500 wzrósł w czwartym kwartale 2012 r. o 6,4 proc., gdy w trzecim kwartale zwiększył się o zaledwie 2,4 proc.