Nasza polityka pieniężna bez dwóch zdań wspiera ożywienie gospodarcze w strefie euro – ocenił w środę na konferencji we Frankfurcie prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi.
Jako dowód na to, że rozpoczęty w poniedziałek skup obligacji skarbowych, nowy element trwającego od jesieni programu skupu aktywów za wykreowane pieniądze (QE), może być skutecznym narzędziem stymulowania gospodarki, Draghi wskazał reakcję rynku na samą jego zapowiedź.
Rentowności w dół, a dolar w górę
Od kiedy w zeszłym tygodniu Rada Prezesów frankfurckiej instytucji potwierdziła styczniową zapowiedź, że rozszerzy QE na obligacje skarbowe państw strefy euro, wyraźnie spadły rentowności (poruszają się w kierunku odwrotnym do cen) większości takich papierów. I to pomimo że mocno zniżkowały już od początku ub.r., gdy rozpoczęły się spekulacje, że EBC prędzej czy później przystąpi do ich skupu.
Rentowność niemieckich dziesięciolatek w środę oscylowała wokół 0,2 proc. w porównaniu z ponad 0,3 proc. na początku marca. Dla porównania: rentowność amerykańskich dziesięciolatek sięga 2,1 proc. i jest w trendzie wzrostowym w związku z oczekiwaniami na pierwszą od kryzysu podwyżkę stóp procentowych przez Fed. Jak zauważył Kit Juckes, strateg walutowy, taka różnica, największa od blisko 30 lat, nieomal gwarantuje dalszą aprecjację dolara względem euro. W środę kurs euro oscylował już nieco powyżej 1,05 USD w porównaniu z ponad 1,10 USD na początku miesiąca. Tak niskiego kursu nie zanotowano od 2003 r.
Spadające rentowności europejskich obligacji, choć są pożądanym efektem QE, przysparzają EBC pewnych problemów. Frankfurcka instytucja na papiery skarbowe o co najmniej dwuletnim terminie zapadalności zamierza przeznaczać około 47 mld euro miesięcznie. Jednocześnie nie chce się narażać na straty, dlatego przyjęła zasadę, że nie będzie kupowała obligacji o rentowności niższej niż stopa depozytowa EBC, obecnie wynosząca -0,2 proc. Niemieckie dwulatki już tego kryterium nie spełniają.