Według premiera Mateusza Morawieckiego deficyt sektora finansów publicznych w 2022 r. wyniósł około 3 proc. PKB. To mniej więcej tyle, ile ekonomiści prognozowali u progu minionego roku, czyli jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, napływem setek tysięcy uchodźców do Polski i zaostrzeniem kryzysu energetycznego. Obawy, że próby łagodzenia tych szoków przez tarcze antyinflacyjne, tarcze solidarnościowe, dopłaty do węgla itp. zdestabilizują finanse publiczne, okazały się nadmierne?
Statystycznie to jest dobry wynik, ale trzeba go oceniać ostrożnie. W 2022 r. mieliśmy bardzo wysoką inflację. Inflacja konsumencka wynosiła średnio ponad 14 proc., inflacja producencka była powyżej 20 proc. Niektóre kategorie cen rosły jeszcze szybciej. Przy tak dużym wzroście cen nominalny PKB rośnie dużo szybciej niż realny. Deficyt odnosimy zaś do nominalnego PKB. Przy tym wydatki budżetu nie reagują na inflację tak szybko jak wpływy do budżetu. Ten stosunkowo niski deficyt sektora finansów publicznych to więc trochę efekt statystyczny.
Podczas gdy budżet państwa na inflacji zyskuje, gospodarstwa domowe na niej tracą. W ub.r., jak wynika z szacunków pańskich i prof. Andrzeja Sławińskiego, tzw. podatek inflacyjny wyniósł 150 mld zł. To jest kwota, która trafiła do budżetu dzięki inflacji przewyższającej cel NBP?
Nie, ta kwota to utracona wskutek inflacji siła nabywcza naszych oszczędności. Przyjęło się w świecie akademickim mówić, że strata wartości pieniądza, wynikająca z niemożliwości zabezpieczenia jego realnej wartości w czasie, jest w jakimś sensie podatkiem. Oprocentowanie depozytów bieżących i terminowych oraz obligacji w najlepszym razie w ub.r. wynosiło 7 proc., a inflacja była ponaddwukrotnie wyższa. To oznacza, że realnie traciliśmy kilka, a może nawet 10 proc. wartości naszych zasobów finansowych. Według naszych szacunków tak liczony podatek inflacyjny, uwzględniając gotówkę, wyniósł około 150 mld zł. Przy czym to bardziej uderzyło w relatywnie mało zamożne gospodarstwa domowe, które mają mniej zdywersyfikowane aktywa finansowe.