Ekonomiści co prawda spodziewali się, że początek roku przyniesie spowolnienie wzrostu PKB, ale wczorajszy wstępny szacunek GUS przyniósł kilka niespodzianek.
Zaskoczyły inwestycje
– Szybciej od oczekiwań wyhamowała dynamika inwestycji, utrzymało się też bardzo niskie tempo wzrostu konsumpcji prywatnej – mówi Aleksandra Świątkowska, ekonomistka BOŚ Banku. Inwestycje były wyższe niż rok temu o 6,7 proc. To tempo podobne do tego z II kw. ubiegłego roku, ale niższe niż pod koniec 2011 r., kiedy nakłady na środki trwałe rosły jeszcze w tempie blisko 10-proc. Ankietowani przez „Parkiet" analitycy spodziewali się, że na początku roku inwestycje będą mocniej wspierały gospodarkę.
– Słabsza dynamika to efekt przede wszystkim mniejszego wzrostu inwestycji publicznych, ponieważ inwestycje przedsiębiorstw przekroczyły 12 proc. – wyjaśnia Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka PKPP Lewiatan. W kolejnych kwartałach na boom raczej nie ma co liczyć. – Oprócz wygasających projektów infrastrukturalnych, mamy jeszcze zachowawcze podejście firm, które mogą wstrzymywać się z nowymi projektami – zaznacza Marcin Mazurek, analityk BRE Banku.
Konsumenci ostrożni
Motorem naszej gospodarki w I kwartale wciąż był popyt krajowy (udział we wzroście PKB wyniósł 2,8 pkt proc. wobec 3,3 pkt proc. w IV kw. 2011 r.), ale jego dynamika okazała się najniższa od dwóch lat. O ile wzrost konsumpcji prywatnej utrzymał się na tym samym, 2,1-proc. poziomie, to spożycie publiczne (to, co wydaje państwo) spadło o 1,3 proc. po spadku o 0,3 proc. w poprzednim kwartale. – Ta tendencja utrzyma się zapewne w kolejnych kwartałach w związku m.in. z zamrożeniem płac w sferze budżetowej i ograniczeniem wydatków bieżących – komentuje Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku.
Optymistyczne nie są też przewidywania co do tempa prywatnych wydatków. – Realny wzrost funduszu płac jest bliski zera, więc w drugiej połowie roku można oczekiwać jeszcze niższych odczytów konsumpcji – prognozuje Marta Petka-Zagajewska z Raiffeisen Banku. Zwłaszcza że zwyżki płac zjada nam inflacja, a, jak wynika z danych NBP, wciąż się spodziewamy, że wzrost cen będzie ponad 4-proc.