Recesje przybywają nagle. To twierdzenie, które funkcjonuje w domenie publicznej bardzo często. Raczej należałoby jednak pisać, że dowiadujemy się o znacznym pogorszeniu danych nagle (np. przekraczają one "jakieś" progi ostrzegawcze), po czym rynki finansowe robią swoje: apetyt na ryzyko znika, rozkręca się negatywna spirala. I pojawia się recesja. W systemie amerykańskim niemal od razu włącza to stabilizator w postaci spadku oczekiwanych stóp procentowych, który przez warunki finansowania zaczyna pozytywnie oddziaływać na gospodarkę. Zanim do tego dojdzie mija jednak dużo czasu, a podmioty gospodarcze muszą najpierw otrząsnąć się z szoku, aby potem myśleć od nowa o zaciąganiu zobowiązań.
Nosił wilka razy kilka...
W 2023 roku ekonomiści przepowiedzieli (chyba) 3 amerykańskie recesje, które się nie wydarzyły. Mieliśmy trochę wydarzeń w charakterze szokowym (implozja kilku specyficznych banków), mieliśmy pogorszenie danych wiedzione globalnym handlem, mieliśmy też kilkukrotne wyczerpywanie się po-pandemicznych oszczędności, które ostatecznie były rewidowane w górę. Oczywiście nie zabrakło również truizmów, że to Fed zawsze powoduje recesje zacieśniając politykę pieniężną.
Szczególnie ciekawe było pogorszenie danych połączone z pogorszeniem wskaźników wyprzedzających. Brakowało jednak pogorszenia danych z rynku pracy i mimo chwilowych perturbacji, statystyki dotyczące stopy bezrobocia powracały do niskich poziomów. Być może powinniśmy dopuszczać możliwość, że w okresie ostatniego roku mieliśmy liczne restrukturyzacje firm (dopasowanie poziomu zapasów), które jednak zginęły w tłoku, na jeszcze rozpędzonej gospodarce. To byłby niezły prognostyk. Obecnie obserwujemy pogorszenie danych z rynku pracy, ale pozostałe mierniki pulsu gospodarki wydają się działać prawidłowo (czytaj nie gorzej niż parę miesięcy temu, a w kilku przypadkach nawet lepiej). To jednak dopiero teraz rynek na serio i gwałtownie zaczął grać recesję.
Czy słusznie?
Rynek pracy jak zwykle rządzi
Zacznijmy od wskaźników koniunktury. Te wydają się pokazywać całkiem niezły obraz, choć do ekspansji daleko. Dotyczy to sektora przemysłowego oraz sektora usług. Najgorsze co można o nich powiedzieć to to, że po wzroście powyżej 50pkt. zaczęły krążyć wokół tego poziomu, a nie rosnąć monotonicznie dalej.Od tej konstatacji do stwierdzenia recesji jest jednak jeszcze daleko. W przypadku miksu pozostałych danych obserwujemy pewne negatywne odchylenia od oczekiwań, pewne lekkie chłodzenie odczytów, ale znów - bardziej przypomina to chłodzenie niż nadciągającą recesję. Po raz kolejny najgorsze co można powiedzieć to to, że trajektoria tych wskaźników zaczyna odbiegać od czystej koncepcji miękkiego lądowania.