Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 28.03.2025 08:34 Publikacja: 25.02.2025 06:00
Foto: Adobestock
Poniedziałkowe ruchy złotego były związane z ruchami głównej pary walutowej EUR/USD, która w reakcji na wyniki wyborów u naszych zachodnich sąsiadów zyskiwała nawet na wartości. – Ten tydzień może być też kluczowy dla pary EUR/USD w kontekście możliwego wybicia szczytu z końca stycznia przy 1,0532. Realizacja takiego scenariusza dałaby pretekst do trwałego naruszenia wsparcia przy poziomie 3,95 w przypadku pary USD/PLN. To, czy do tego dojdzie, będzie jednak zależeć nie tylko od danych z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, ale też od globalnego nastawienia inwestorów oraz informacji z geopolityki – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Notowania głównej pary walutowej utrzymywały się w poniedziałek powyżej poziomu 1,08, chociaż jeszcze nie tak dawno wieszczono jej spadek nawet poniżej 1,00. Dzisiaj już mało kto widzi na horyzoncie taką wartość.
Złoty w ostatnich dniach znalazł się w oku cyklonu. W piątek, po burzliwych rozmowach między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim, nasza waluta wyraźnie traciła na wartości. Do dolara osłabiała się o ponad 1 proc. i wycena skoczyła znów powyżej 4 zł. Mocno także drożało euro, które momentami było już blisko poziomu 4,20 zł.
Wspólna waluta zyskiwała w poniedziałek na wartości, szczególnie w relacji do dolara. Pomogły jej dane o inflacji oraz poprawa nastrojów na świecie. Para EUR/USD nadal jednak nie potrafi przebić istotnego oporu.
Trwa dobra passa brytyjskiego indeksu FTSE 100, który nowy tydzień rozpoczął od wzrostów i tym samym od nowych szczytów. W rezultacie coraz odważniej patrzy w stroną okrągłego poziomu 9000 pkt i zdaniem analityków BM mBanku dotarcie do tego poziomu wcale nie jest mrzonką.
Para EUR/USD poniedziałek przywitała wzrostami i atakiem na kluczowy opór techniczny. Pomogły w tym wyniki wyborów do niemieckiego parlamentu. Eksperci spodziewają się jednak, że szybko zejdą one na dalszy plan.
Euro w relacji do dolara złapało w ostatnich dniach oddech. Jeszcze nie tak dawno, główna para walutowa EUR/USD była przecież poniżej poziomu 1,03, a w piątkowe popołudnie i poniedziałkowy poranek walczyła o przebicie się przez 1,05. Wyjście powyżej tego poziomu wcale nie musi być prostą sprawą. Już w styczniu widać było zatrzymanie odbicia wzrostowego po wyraźnych spadkach właśnie w tych okolicach. Wtedy nie udało się ich sforsować. Czy teraz historia się powtórzy?
Być może początek nowego tygodnia nie był najefektowniejszy w wykonaniu złotego, ale nie zmienia to faktu, że nasza waluta nadal pozostaje silna. W poniedziałkowe przedpołudnie notowania EUR/PLN oscylowały przy poziomie 4,16. W przypadku USD/PLN nadal były to okolice 3,96, a jeśli chodzi o CHF/PLN to notowania były blisko 4,40.
Wraz z niemal dotknięciem przez WIG historycznego pułapu 100 tys. pkt zasięg hossy trwającej od jesieni 2022 r. dorównał właśnie temu z 2000 roku (bańka internetowa), a wskaźnik ceny do wartości księgowej wkroczył w strefę, przy której ukształtowały się wszystkie szczyty w ostatnich kilkunastu latach. Był też jednak okres, gdy wyceny były jeszcze dużo wyższe.
18 marca WIG20 po raz pierwszy od kilkunastu lat w trakcie sesji przebił 2800 pkt.
Informatyczna grupa w 2024 r. wypracowała rekordowy zysk. 2025 r. też zapowiada się dobrze. Portfel zamówień wynosi 10,8 mld zł i jest o 9 proc. wyższy niż rok temu. Akcjonariusze dostaną sutą dywidendę.
Dzisiejsza sesja stanowi przedłużenie wczorajszych spadków. Indeksy europejskie i amerykańskie zepchnięte są przez trwające obawy o przyszłość handlu międzynarodowego w obliczu kolejnych zapowiadanych przez Trumpa ceł.
Notowania czwartkowe na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyły się skromnymi zwyżkami najważniejszych indeksów. WIG20 wzrósł o 0,39 procent przy 1,52 miliarda złotych obrotu.
Przez większość czwartkowej sesji krajowy rynek akcji świecił na czerwono, ale pod koniec dnia popyt się ożywił.
Po ciężkiej sesji za oceanem europejskie rynki rozpoczynają czwartkową sesję od zniżek, ale popyt nie składa broni.
Donald Trump ponownie zdecydował się zatrząsnąć rynkiem, co nastąpiło na niecały tydzień przed kluczową datą 2 kwietnia. W przyszłym tygodniu ma dojść do nałożenia ceł wzajemnych ze strony Stanów Zjednoczonych, ale już teraz amerykański prezydent ogłasza 25 cła na samochody importowane do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście może to wpłynąć na ogromne wzrosty cen w USA i ostatecznie doprowadzić do problemów całej branży samochodowej. Choć dolar reaguje pozytywnie, nie można założyć długoterminowego wpływu działania ceł na amerykańskiego dolara.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas