Poniedziałkowe ruchy złotego były związane z ruchami głównej pary walutowej EUR/USD, która w reakcji na wyniki wyborów u naszych zachodnich sąsiadów zyskiwała nawet na wartości. – Ten tydzień może być też kluczowy dla pary EUR/USD w kontekście możliwego wybicia szczytu z końca stycznia przy 1,0532. Realizacja takiego scenariusza dałaby pretekst do trwałego naruszenia wsparcia przy poziomie 3,95 w przypadku pary USD/PLN. To, czy do tego dojdzie, będzie jednak zależeć nie tylko od danych z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, ale też od globalnego nastawienia inwestorów oraz informacji z geopolityki – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

W poniedziałek dodatkowym wsparciem dla złotego okazały się też lepsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej w Polsce. Z jednej strony pokazują one siłę konsumenta, a przez to też całej gospodarki, ale z drugiej mogą być kolejnym argumentem dla RPP za tym, by nie spieszyć się zbytnio z obniżką stóp procentowych w Polsce. A to przecież jastrzębia polityka RPP, a przede wszystkim szefa NBP Adama Glapińskiego, jest jednym z istotniejszych czynników, który przemawia za siłą złotego.

Na korzyść naszej waluty w ostatnich tygodniach przemawiał także wątek rozmów pokojowych, które miałyby doprowadzić do końca wojny w Ukrainie. Gdyby faktycznie tak się stało, polskie aktywa mogłyby zyskiwać na wartości, bo przynajmniej w krótkim terminie Polska przestałaby być postrzegana jako kraj przyfrontowy. Problem jednak w tym, że w przypadku tego wątku rozgrywane były przede wszystkim nadzieje i oczekiwania, a nie twarde fakty. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że droga do zakończenia wojny w Ukrainie wciąż jest daleka, a na pewno wyboista. Jeśli więc złoty w najbliższym czasie może napotkać jakieś problemy, to wydaje się, że właśnie z tej strony.