Wydaje mi się, że ta oferta prawdopodobnie została przygotowana w sposób nie do końca przemyślany. Księga popytu nie była moim zdaniem promowana i budowana wśród instytucjonalnych inwestorów zagranicznych. Za bardzo skupiono się na krajowych inwestorach. Zabrakło też konsensusu i komunikacji pomiędzy tymi, którzy aranżowali ofertę, a resztą rynku. Rozbieżność między wyceną emitenta w prospekcie emisyjnym a szerokim rynkiem była ogromna. Pamiętam, jak w 2017 roku debiutowało Dino. Dowiedziałem się wtedy, że przygotowania do oferty, prezentacje i spotkania z inwestorami, w tym za granicą, zaczęły się już dwa lata przed IPO.
Czyli światełko w tunelu dla rynku pierwotnego w Polsce zgasło na dobre?
Nie załamywałbym rąk, tylko rozwijałbym zespół networkingowy czy skautingowy na giełdzie w Polsce i za granicą. Spółek, które chcą pozyskiwać kapitał, jest co niemiara. Inwestorzy muszą zostać przekonani, że IPO poprzez giełdę jest stabilną inwestycją. Trzeba jedynie przekonać emitentów i inwestorów, że warto być na giełdzie. Ciekawe, że podobne pytania i cele stawialiśmy sobie już ponad 20 lat temu. Wciąż są aktualne. Wracamy do punktu wyjścia, z tą istotną różnicą, że mamy obecnie zbudowaną o wiele lepszą infrastrukturę rynku i bardziej dojrzały rynek inwestorów.
Pomaga pan nie tylko pozyskać kapitał, ale też znaleźć miejsce na jego ulokowanie. Ostatnio na przykład znanemu miliarderowi pochodzącemu z Indii, Biswanathowi Patnaik. Co jest ważne przy takiej współpracy: tzw. feeling, doświadczenie, rekomendacje…
Tak się zdarza, że czasami zadzwoni do mnie ktoś z listy Fortune 500... (śmiech). W ostatnich latach współpracuję bardziej intensywnie np. z rynkiem Bliskiego Wschodu, ale muszę przyznać, że wśród miliarderów obywatele Indii przewyższają już nawet w pewnych kategoriach Chińczyków. Tamtejsi menedżerowie zaczynają dominować w zarządach globalnych korporacji, zwłaszcza w sektorze technologii.
Zawsze w relacjach z inwestorami stawiam na pełną transparentność i bezpośrednią komunikację. Pomaga mi trochę moje doświadczenie, giełda i wcześniejsze zagraniczne projekty. Inwestorów przyciąga przede wszystkim kultura organizacyjna, dobry, sprawdzony i pełen zaufania zespół oraz skalowalność biznesu. Takich pomysłów u nas nie brakuje.
Jest pan z wykształcenia prawnikiem, radcą prawnym. Czy w Polsce, na giełdzie sporów korporacyjnych jest dużo, a będzie jeszcze więcej?
Prawnikiem już byłem, teraz jestem bardziej finansistą, menedżerem, a czasami inwestorem (śmiech). Swoją drogą często spotykam ludzi, którzy nie wiedzą w ogóle, że moim pierwszym wykształceniem było prawnicze. Czy sporów jest coraz więcej? Nie. Natomiast niestety wymiar sprawiedliwości jest w tym samym miejscu, w którym był w latach 90. W kwestii długości trwania sporów i nieprzewidywalności rozstrzygnięć i wyroków.
Zapytam o kondycję gospodarki. Rok temu w Parkiet TV przepowiadał pan wręcz armagedon. Obecnie wchodzimy ostro w spowolnienie lub nawet recesję. Nie tyko zresztą w Polsce. Widzi pan światełko w tunelu?
Nie rozumiem, dlaczego w polskiej gospodarce systemowo rezygnujemy ze wspierania małych i średnich przedsiębiorstw. To one przecież stworzyły przez ostatnie 30 lat mocne fundamenty naszej gospodarki. Teraz, przez ostatnie lata, obserwuję masowe wyrejestrowania czy zawieszanie takich działalności. Ten problem jest niedostrzegany i niedoceniany zarówno przez rządzących, jak i wielkie korporacje. BCC nawet wymyślił takie hasło w ostatnich tygodniach: „Przedsiębiorca też wyborca”. Wygaszamy powoli ducha przedsiębiorczości w narodzie. To bardzo groźne.
Może dlatego, że to niewielka grupa potencjalnych wyborców.
Nie taka znowu mała. Z jakiegoś powodu jednak temat gospodarki nie może się już w obecnych czasach przebić w debacie publicznej. Przyjdzie jednak taki moment, w którym kandydaci przypomną sobie amerykańską kampanię prezydencką z hasłem: „Gospodarka, głupcze”. Oby nie było za późno.
Wracając do pytania o kondycję gospodarki, wciąż panuje olbrzymia niepewność. Państwa się zadłużają na potęgę i mogą mieć problem z obsługą długu. W USA, pomimo rosnących stóp procentowych i rentowności, tamtejsze obligacje nie przyciągają tak inwestorów, jak to było kilka lat temu.
Nie jestem wcale pewien, że tak szybko, już w przyszłym roku wyjdziemy z tej stagflacji, stagnacji czy wręcz recesji. Sytuacja na rynkach wciąż jest niestabilna.
Grozi nam jakiś poważniejszy kryzys, z rosnącymi rentownościami obligacji i słabnącym złotym?
Aż tak źle nie będzie, ale będą państwa, które mogą mieć problem z obsługą zadłużenia. Przez ostatnie lata powstało globalnie wiele mechanizmów zabezpieczających nas przed kryzysem. Scenariusz z 2008 roku, kiedy upadek jednego dużego banku w USA spowodował efekt domina i zainfekował cały świat, już się raczej nie powtórzy. Czeka nas jednak długa droga do ścieżki wzrostu.
Indeksy giełdowe na rozwiniętych rynkach zdają się jednak nie przejmować spowolnieniem czy recesją. Wciąż są w okolicach historycznych rekordów. Tamtejsi inwestorzy są ślepi i głusi?
Kiedyś się mówiło, że giełda jest najlepszym barometrem gospodarki i wyprzedza o kwartał–dwa nadchodzące zjawiska. Teraz rzeczywiście mamy jakby dwa światy równoległe. Klasyczna gospodarka i ekonomia oraz giełda odkleiły się od siebie.
Czyli coś musi się zdarzyć, aby wrócić do korzeni?
Być może teraz to fundamentalna gospodarka wyśle pierwszy sygnał i wyprzedzi ruchy na giełdach.
Na koniec pytanie o czarnego łabędzia. Skąd nadleci, z jakiego kierunku? A może w końcu czeka nas kilka lat względnego spokoju na świecie?
Widzę dwa możliwe kierunki – chiński lub amerykański. W Chinach mamy właśnie całą masę upadłości spółek wartych kiedyś setki miliardów dolarów. Bankrutują najwięksi deweloperzy, a tamtejszy rynek nieruchomości był liderem w całej Azji, a także globalnie. Za oceanem natomiast jak zawsze rządzi rynek i pieniądze, które lubią od czasu do czasu globalnie wywołać tsunami. Przyczyną większości kryzysów jest niezmiennie od lat, z braku lepszego słowa, chciwość.
CV
Jarosław Grzywiński
Jarosław Grzywiński – były prezes zarządu GPW, lider rynków kapitałowych Business Centre Club, b. przewodniczący rad nadzorczych Towarowej Giełdy Energii i Bondspot SA, członek rad nadzorczych spółek publicznych, b. członek Rady Dyrektorów platformy tradingowej AQUIS EXCHANGE, stypendysta Uniwersytetu w Bayreuth oraz Oxford University, radca prawny.