W sierpniu wskaźnik PMI znalazł się najniżej od wiosny 2020 r. Ankietowane firmy raportowały gwałtowny spadek popytu na towary, wskutek czego cięły produkcję, a nawet zatrudnienie, zaspokajając popyt ze skumulowanych wcześniej zapasów. Czy ten opis sytuacji w przemyśle pasuje do tego, co widzą państwa w Mangacie?
Sygnałów z otoczenia rynkowego, że należy spodziewać się spowolnienia, jest wiele. PMI jednoznacznie wskazuje, że będzie gorzej. Aktualnie jednak w naszym holdingu nie obserwujemy niczego, co budziłoby nasz niepokój w perspektywie najbliższych miesięcy. Poziom naszych zamówień z polskiego rynku w minionym półroczu był bardzo wysoki. Aktualnie widzimy pewne spowolnienia napływu zamówień, niektóre są przesuwane w czasie. Ale wciąż mamy bardzo zapełnione portfele zamówień. Nie widzimy też, aby sytuacja na rynku pracy się rozluźniała. Wręcz przeciwnie, wciąż jest bardzo trudno o specjalistów.
Przez jakiś czas wydawało się, że firmy przemysłowe mają tak duże bufory niezrealizowanych zamówień, że nawet jeśli ich bieżący strumień nieco wyschnie, to produkcja i tak będzie rosła. W skali całego polskiego przetwórstwa ta teza okazała się błędna. W Mangacie jest inaczej?
My pracujemy z dość krótkimi terminami, tzn. nasze zamówienia są realizowane w ciągu maksymalnie kwartału, zamówienia z dłuższym terminem realizacji są mniej znaczące.