Woodpecker w drodze na główny parkiet. Chce być firmą dywidendową

W samych Stanach Zjednoczonych jest nawet kilkanaście milionów naszych potencjalnych klientów. Tam widzimy duży potencjał do wzrostu. Przy obecnym produkcie jesteśmy w stanie dalej rosnąć w skali globalnej – mówi Mateusz Tarczyński, prezes Woodpecker.co.

Publikacja: 20.06.2022 21:00

Woodpecker w drodze na główny parkiet. Chce być firmą dywidendową

Foto: materiały prasowe

W ponad rok po debiucie na NewConnect kurs akcji Woodpeckera wzrósł już o ponad 50 proc. Skąd pana zdaniem bierze się zaufanie inwestorów do waszej spółki?

Wydaje mi się, że wynika to z naszego podejścia. Jesteśmy bardzo mocno skupieni na naszym produkcie, rynku, klientach, na fundamentach naszej działalności. Inwestorzy to czują w naszej komunikacji i sposobie działania, że jesteśmy tego rodzaju spółką.

W 2021 r. wasze przychody wyniosły 14,4 mln zł i były wyższe o ponad 43 proc., a zysk netto sięgnął 2,7 mln zł i był wyższy aż o ponad 180 proc. niż w 2020 r. Ten rok również rozpoczęliście z przytupem: w I kwartale przychody wzrosły o 64,8 proc., a zysk o 78 proc. Z czego wynika tak szybka skalowalność waszego biznesu?

Podstawowym czynnikiem, który zwiększa skalę naszego działania, jest nasz model biznesowy, czyli oprogramowanie jako usługa – SaaS (Software as a Service). Pozwala on nam sprzedawać to samo oprogramowanie kolejnym klientom bez kosztów wytworzenia produktu, zwiększając jedynie minimalnie koszty jego obsługi. W naszym przypadku koszty jednostkowe są właściwie marginalne.

W pierwszych latach było to dla nas trudne, bo działa to również w drugą stronę – z oprogramowania musi korzystać odpowiednia liczba odbiorców, aby jego utworzenie się „zwróciło". Musieliśmy przez to przejść mądrze, żeby z tego teraz w pełni korzystać.

Wasz produkt to asystent do tzw. cold mailingu, a więc w dużym skrócie do automatycznego rozsyłania wiadomości email. Czym różni się on od podobnych rozwiązań konkurencji?

Działamy w segmencie rynku, który jest stosunkowo młody, jeżeli chodzi o oprogramowanie. Nasza działalność jest bardzo często przypisywana do segmentu zautomatyzowanego wysyłania wiadomości marketingowych, co jest bardzo dalekie od naszej działalności.

Nasze oprogramowanie to jest tak naprawdę klient pocztowy, jak np. Outlook czy Thunderbird. Ono nie służy do masowej komunikacji marketingowej, tylko do bardzo indywidualnej, personalizowanej komunikacji sprzedażowej. Jeżeli ktoś ma bazę 100 tys. czy więcej osób na liście mailingowej, to nasze oprogramowanie wcale nie będzie dla niego dobrym narzędziem do komunikacji.

Siła Woodpeckera tkwi w czym innym – w inteligentnym przypominaniu o sobie i sprawdzaniu, kto odpowiedział na nasze wiadomości. Jeżeli klient nie odpowiedział, to system w odpowiednim czasie wyśle do niego przypomnienie.

Kampanie sprzedażowe tworzone w naszym oprogramowaniu opierają się w dużej mierze na komunikacji mailowej, ale nie tylko. Używamy również kanałów komunikacji, jak LinkedIn, czy z wykorzystaniem telefonu.

Z punktu widzenia relacji sprzedażowych to, że komunikacja z klientem wychodzi bezpośrednio z maila sprzedawcy, a nie jak w przypadku kampanii marketingowych z zewnętrznego serwera, robi ogromną różnicę, bo dzięki temu trafia na główne konto w skrzynce odbiorczej klienta. Dzięki temu łatwiej rozpocząć rozmowy sprzedażowe.

Właśnie do tego jest używane nasze oprogramowanie – do rozpoczynania relacji biznesowych.

Pokaźnym źródłem waszych przychodów są wpływy z abonamentów agencji sprzedażowych. Do tego działacie na dosyć specyficznym i nowym rynku. Nie obawia się pan nagłego zatrzymania waszego dynamicznego rozwoju?

Klienci agencyjni są dla nas ważni, wręcz traktowani priorytetowo. Są istotnym partnerem w rozwoju sprzedaży i rozwoju naszej aplikacji. Jednak chciałbym zwrócić uwagę, że stanowili oni dwa lata temu ok. 18 proc. naszego przychodu, a obecnie odpowiadają za ok. 35 proc. Absolutnie się na nich nie zatrzymujemy.

Obecnie mamy klientów z ponad 90 krajów i około połowy sprzedaży pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Mamy bardzo dużo klientów, którzy sprzedają produkty IT, oraz sporo tych, którzy sprzedają średnio bądź wysoko skomplikowane i drogie produkty i usługi. One wymagają rozmowy z klientem i z reguły wymagają umówienia się na spotkanie.

Według naszych szacunków w samych Stanach Zjednoczonych jest około kilkunastu milionów naszych potencjalnych klientów. Tam widzimy duży potencjał do wzrostu. Tak samo w Europie Zachodniej i pozostałych krajach anglosaskich.

Dla wielu firm, z którymi obecnie współpracujemy, a jest ich już 3,5 tys., nasze oprogramowanie jest pierwszym rozwiązaniem tego typu, z jakim mają styczność.

W skali globalnej przy obecnym produkcie jesteśmy w stanie dalej rosnąć.

Z którym rynkiem obecnie wiążecie największe nadzieje?

Najważniejszym rynkiem są dla nas kraje anglosaskie. Tam widzimy ogromny potencjał rozwoju. Panuje tam swego rodzaju kultura korzystania z praktycznych narzędzi, łatwość w kupowaniu czy posługiwaniu się kartami kredytowymi przy zakupie subskrypcji.

Natomiast chcemy rozwijać się na innych rynkach. Już tłumaczymy nasze algorytmy na inne języki. W pierwszej kolejności na portugalski, bo tam widzimy bardzo duży potencjał.

Mamy ambicje, żeby być firmą globalną i wchodzić do coraz większej liczby krajów i rodzajów firm.

Trudno uniknąć pytania o dywidendę. Woodpecker nie ma długów, a gotówka w bilansie waszej spółki ma aż 40-proc. udział. Czy planujecie jakieś decyzje w tym zakresie?

Tak jak już wielokrotnie mówiłem, inspirujemy się w dużej mierze spółkami działającymi w modelu SaaS, które są już znacznie dalej w rozwoju. I tak jak wiele z nich docelowo będziemy chcieli stać się spółką dywidendową.

Natomiast nie podjęliśmy jeszcze decyzji, jak to będzie wyglądać w najbliższej przyszłości. Ciągle jesteśmy jednak na wczesnym etapie rozwoju w porównaniu z tym, gdzie chcielibyśmy dotrzeć.

W dalszym ciągu planujecie wejście na główny parkiet GPW?

Tak, chcielibyśmy wejść na główny parkiet warszawskiej giełdy. Nie mamy jeszcze dopracowanych wszystkich szczegółów, jednak rozmawiamy o tym, żeby wydarzyło się to w przyszłym roku.

Obecnie czasy są bardzo dynamiczne i trudno przewidzieć, jak wszystko będzie wyglądało, jednak jeżeli chodzi o nasz ramowy plan, to przejście na główny rynek cały czas jest w naszej strategii.

Jakie plany rozwojowe na najbliższą przyszłość ma Woodpecker?

Nasze plany może nie brzmią zbyt atrakcyjnie, ale moim zdaniem mają bardzo duży sens. Nasz główny plan rozwojowy to jest ulepszanie obecnego produktu na dotychczasowych rynkach. Dosyć dużą umiejętnością jest to, żeby się nie rozpraszać i nie szukać na siłę nowych rozwiązań. Chcemy wzmacniać to, co mamy już teraz.

Niemniej mamy oczywiście apetyt na wchodzenie na nowe rynki i w nowe produkty, ale to będzie dodatek do naszej obecnej działalności.

Mateusz Tarczyński

Jest przedsiębiorcą z kilkunastoletnim doświadczeniem w budowaniu i rozwijaniu spółek z branży IT, jak też w marketingu i sprzedaży na globalnych rynkach B2B. Jest współwłaścicielem oraz prezesem Woodpecker.co, firmy dostarczającej oprogramowanie do automatyzacji sprzedaży do ponad 3,5 tys. klientów z ponad 90 krajów. Tarczyński współtworzył też od zera i sprzedał inwestorowi branżowemu spółkę Chop-Chop.org.

Firmy
Ministerstwo obrony kupuje polskie satelity od Creotechu. Kurs mocno w górę
Firmy
Ataki dezinformacyjne to problem spółek, ale też całego rynku i państwa
Firmy
Rafako upada. Teraz czas na syndyka i rząd
Firmy
Dobrzy, wiarygodni prezesi zyskują na znaczeniu i na wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. z najlepszą usługą wymiany walut w Polsce wg Global Finance
Firmy
Grupa Kęty liczy na ożywienie w 2025 roku
Firmy
Najcenniejsi szefowie na warszawskiej giełdzie są już warci grube miliardy