Kryzys bardzo mocno uderzył w firmy działające w branży hotelarskiej i turystycznej. Z jednej strony zmalała skłonność do podróży turystycznych. Branża musiała się jednak pogodzić również ze spadkiem przychodów w związku z poszukiwaniem oszczędności przez klientów biznesowych. Niektóre firmy powoli zauważają symptomy ożywienia. Przedstawiciele większości z nich nie podejmują się jednak prognozowania sytuacji w najbliższych miesiącach, gdyż na rynku wciąż panuje zbyt duża niepewność.
Pytani przez nas przedstawiciele przedsiębiorstw oferujących usługi dla klientów biznesowych przyznają, że w ich branży zauważyć się dało wpływ kryzysu finansowego. Nie był on jednak tak duży, jak początkowo przewidywano. - Kryzys sprawił, że firmy ograniczyły budżet na podróże służbowe. Nie oznacza to jednak, że przedsiębiorstwa całkowicie zrezygnowały z takich podróży - mówi Tomasz Szczęsny, dyrektor działu operacyjnego w Netmediach. - Firmy chcą wydawać mniej, dzięki czemu coraz chętniej korzystają z usług takich podmiotów jak my. Jesteśmy im w stanie zagwarantować niższe ceny, niż gdyby rezerwacji dokonywały na własną rękę. W zależności m.in. od destynacji i rodzaju hotelu koszty mogą spaść nawet o 20 proc. - dodaje. Szczęsny informuje, że w porównaniu z 2008 r. o kilka procent spadła średnia cena rezerwacji hotelowych dokonywanych przez klientów biznesowych. Zaznacza jednak, że duży wpływ miały na to obniżki cen w hotelach. Informuje, że ograniczenia budżetu na podróże służbowe również miały charakter symboliczny. Kryzys zwiększył za to liczbę klientów korzystających z usług Netmediów. - W porównaniu z 2008 r. notujemy zwyżkę liczby klientów o 30 proc. - mówi Szczęsny.
Podobne wrażenia co do kondycji rynku ma Witold Szlachta, prezes TravelPass (spółka sprzedaje bony turystyczne wykorzystywane przez firmy jako narzędzie motywacyjne oraz jako nagrody w konkursach). - Widać, że firmy mają trochę mniejszy budżet na motywowanie pracowników. Nie zrezygnowały jednak z tego całkowicie - mówi. - Kryzys nie dotknął działających w Polsce przedsiębiorstw tak bardzo, jak to miało miejsce w innych krajach. Ograniczanie budżetu to często skutek zaleceń płynących z centrali zagranicznych - dodaje. Szlachta informuje, że w tym roku o około 10 proc. spadła średnia wartość zamówienia. Spółka notuje za to wzrost liczby klientów. - We wrześniu nasza sprzedaż była o 40 proc. wyższa niż w tym samym miesiącu 2008 r. Nie odczuwamy zatem mocno kryzysu, gdyż wciąż notujemy zwyżki obrotów. Choć pewnie gdyby koniunktura się nie pogorszyła, to moglibyśmy liczyć nawet na 100 proc. zwyżki - przyznaje.