Wczoraj największy włoski bank pod względem aktywów ogłosił warunki oferty publicznej akcji z prawem poboru za 7,5 mld euro. Rynek zaskoczyła niska cena emisyjna, ustalona 43 proc. poniżej kursu zamknięcia na poprzedniej sesji, po odjęciu wartości praw poboru. Zarząd tłumaczył, że decydując o jej poziomie uwzględnił obecne warunki rynkowe.
Dotychczasowi akcjonariusze będą mogli objąć dwie nowe akcje na każdy posiadany nowy papier, płacąc po 1,943 euro za sztukę. Walory, którymi handluje się na warszawskiej giełdzie dziś po raz ostatni notowane są z prawem poboru. Na parkietach w Mediolanie i Frankfurcie prawa poboru odjęte zostaną po jutrzejszej sesji.
Prezes UniCredit Federico Ghizzoni w wywiadzie dla dziennika Il Sole 24 Ore wyraził przekonanie, że bank zdoła sprzedać niemal wszystkie nowe akcje na rynku. UniCredit zagwarantował sobie podpisując umowę o subemisji inwestycyjnej z konsorcjum banków.
Słowa Ghizzoniego nie zdołały jednak uspokoić inwestorów, którzy drugi dzień z rzędu masowo pozbywają się akcji jego banku. Ich kurs na mediolańskiej giełdzie zniżkował nawet o 10 proc., do najniższego poziomu od 15 lat, po spadku o ponad 14 proc. w środę. Do akcji przystąpili także analitycy, tnąc swoje wyceny papierów UniCredit. Francuski bank inwestycyjny Natixis obniżył rekomendację dla akcji włoskiego banku do „redukuj" z „neutralnie" oraz cenę docelową do 4 euro. Z kolei Deutsche Bank zredukował wycenę walorów UniCredit do 6,7 euro.
Na warszawskiej giełdzie po godzinie 12 notowania UniCredit zniżkowały przy niewielkich obrotach o 18 proc., do 24,55 zł, po spadku o 11,2 proc. dzień wcześniej.