[[email protected]][email protected][/mail]
Na to, że rynek wyraźnie spodziewa się, że Lizbona pójdzie w ślady Aten i Dublina i będzie musiała skorzystać z międzynarodowej pomocy finansowej, wskazuje rosnący koszt portugalskich CDS-ów – instrumentów finansowych zabezpieczających przed niewypłacalnością dłużnika. Sięgnął on wczoraj najwyższego w historii poziomu 549 pkt bazowych. Rok temu znajdował się poniżej 100 pkt bazowych, a im jest wyższy, tym według inwestorów większe jest ryzyko niewypłacalności dłużnika.
Również rentowność portugalskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła do rekordowo wysokiego poziomu 7,25 proc. Po południu spadała ona ze względu na interwencyjny skup długu realizowany przez Europejski Bank Centralny, ale wciąż utrzymuje się powyżej 7?proc., czyli poziomu, po przekroczeniu którego Grecja oraz Irlandia poprosiły Brukselę o pomoc. Akcje Banco Comercial Portugues, największego portugalskiego banku (właściciela polskiego Banku Millennium), traciły w poniedziałek na giełdzie w Lizbonie nawet 6,5 proc. PSI 20, główny lizboński indeks, spadał nawet o 3 proc., a na koniec stracił 1, 6 proc.
Ale sytuacja w Portugalii uderzyła w koniunkturę w całej Europie. W ciągu sesji większość europejskich indeksów traciła, a euro osłabiło się wobec dolara do najniższego poziomu od września (1,2867 USD). Trend ten dotknął również naszej giełdy – wskaźnik WIG20 spadł wczoraj o 0,88 proc. Analitycy są zgodni, że kłopoty Portugalii mogą mocno wpływać na sytuację na giełdach również w nadchodzących tygodniach.
[srodtytul]Nikt nie wierzy w dementi[/srodtytul]