PARTNER RELACJI: BANK PEKAO
O tym, w jaki sposób przedsiębiorcy mogą wykorzystać giełdę oraz rynek kapitałowy do rozwijania swojej firmy, dyskutowano podczas panelu „Dlaczego giełda to nie kasyno”, odbywającego się w trakcie konferencji Impact’24 w Poznaniu.
Katarzyna Szwarc, przewodnicząca rady nadzorczej Rockbridge TFI i członkini rady giełdy, zwróciła uwagę, że firmy, które zdecydują się wejść na parkiet, mogą przede wszystkim pozyskać w ten sposób bezzwrotny kapitał.
– To bodaj najważniejszy aspekt, z którego mogą korzystać przedsiębiorcy – podkreśliła Katarzyna Szwarc. – Akcje, które spółki już notowane mają w swojej dyspozycji, są bardzo cennym składnikiem aktywów, umożliwiającym im dokonywanie transakcji, m.in. przejęć – bo akcje są ekwiwalentem pieniądza, za który można nabyć interesujące składniki aktywów. Notowane akcje są oczywiście dużo atrakcyjniejsze dla kontrahentów – wymieniała.
O funkcjonowaniu firmy notowanej na giełdzie ze swojej perspektywy mówił Piotr Krupa, współzałożyciel i prezes spółki Kruk.
– Pracowałem z sektorem private equity, teraz pracuję z rynkiem publicznym. Dwanaście lat temu wchodziliśmy na giełdę i mogę powiedzieć, że nie byłoby Kruka bez giełdy, bo nasz biznes potrzebuje bardzo dużo kapitału – stwierdził Piotr Krupa. – Emitujemy nie tylko akcje, ale też obligacje, i jesteśmy beneficjentami tego rynku – dodał. Nie zgodził się z tezą, że jest to kapitał bezzwrotny. – Jest pozornie bezzwrotny, ale przede wszystkim jest bardzo odpowiedzialny – mówił Piotr Krupa.
Na co jego zdaniem powinni zwracać uwagę przedsiębiorcy, którzy rozważają wejście na giełdę? Przede wszystkim trzeba być konsekwentnym.
– Jedną z najważniejszych rzeczy w tym świecie jest prosta gra, jeżeli coś obiecujesz akcjonariuszom, inwestorom, to musisz to dowieźć. Jeśli tego nie zrobisz, odejdź, bo to znaczy, że się do tego nie nadajesz. Gdy jesteś na giełdzie, jesteś na świeczniku, jeżeli chodzi o twoje dobre imię. A dobre imię nie ma ceny. Tu kupuje się zaufanie do ludzi, ono jest kluczowe. Mówi się, że nieważne, co się robi, a ważne z kim. To stwierdzenie dotyczy także giełdy – podkreślił prezes Kruka.
Liczy się uczciwość
O tym, w jaki sposób można zachęcać przedsiębiorców do wejścia ze swoją spółką na parkiet, mówił Marcin Wlazło, dyrektor Biura Maklerskiego Pekao.
– Rzeczywiście, giełda jest jednym ze źródeł pozyskiwania kapitału. Dobrze zdywersyfikowany strumień finansowy jest kluczowy dla każdego przedsiębiorcy. Ale ważna jest uczciwość. Ten kapitał jest za coś – uważa Marcin Wlazło. – Jeśli przedsiębiorca ma biznes, który może obiecać odpowiednie przychody kupującemu, to giełda jest idealnym miejscem na emisje i pozyskanie kapitału – dodał.
Zwrócił uwagę, że te kwestie należy rozszerzyć generalnie o rynek kapitałowy.
– Bo to nie tylko giełda papierów wartościowych i emisja akcji, ale także pozyskiwanie finansowania przez finansowanie dłużne – powiedział dyrektor Biura Maklerskiego Pekao. – Pamiętajmy także, że na giełdzie, jako na platformie spotkania, mamy dwie strony: kupującego i sprzedającego, emitenta i inwestora. Żeby ten związek miał sens i trwał długoterminowo – a każdemu na tym zależy – musi być w nim relacja, którą określiłbym jako partnerską, muszą być zaufanie, uczciwość i spójność przekazu, tak żeby na tej relacji korzystały obie strony – mówił.
Dlaczego giełda
Wojciech Hann, senior advisor, Deal Advisory, KPMG w Polsce, dodał, że są trzy powody, dla których przedsiębiorcy powinni rozważyć ścieżkę giełdową.
– Pierwszy powód to jest oczywiście kapitał i jego pozyskanie. Drugi to wizerunek – spółki giełdowe są na zupełnie innej półce w zakresie rozpoznawania przez inwestorów, społeczność inwestującą i instytucje finansowe. Wreszcie trzeci powód, bycie spółką giełdową może, aczkolwiek nie musi, wyposażyć akcjonariuszy w walutę do przyszłego rozwoju. Swoje własne bądź nowo wyemitowane akcje mogą być jednym z narzędzi do rozwoju poprzez fuzje i przyjęcia – wymieniał Wojciech Hann.
Dodał, że mimo tych argumentów przez ostatnie dziesięć lat rozwoju warszawskiej giełdy mieliśmy zdecydowaną przewagę „wyjść nad wejściami”.
– Trzeba bardzo dużo zrobić, aby ten trend się odwrócił. Przede wszystkim należy uprościć procedury i przepisy. Trzeba spowodować, że oczywiste na innych rynkach kapitałowych kwestie, jak chociażby oferty wtórne, mogą być dokonywane prościej niż poprzez pisanie nowego prospektu od A do Z – wskazywał przedstawiciel KPMG. – Trzeba zapewnić giełdzie perspektywę rozwoju regionalnego, tak żeby pozyskiwać również emitentów z sąsiednich krajów, które mogłyby być zainteresowane takim regionalnym rynkiem. Trzeba wreszcie postarać się, aby to, co się dzieje na giełdzie, również od strony operacyjnej, było zgodne ze standardami. Rozumiem, że władze giełdy o tym wszystkim świetnie wiedzą, ale przed nami wielka praca – podkreślił Wojciech Hann.
Co blokuje
Jakie jeszcze bariery dla rozwoju rynku kapitałowego dostrzegają eksperci?
– Moim zdaniem na pierwszym miejscu jest jednak jego przeregulowanie. Oczywiście mam świadomość, że te regulacje mają służyć wzmacnianiu bezpieczeństwa, ale nie może być tak, że przesłaniają one cel. Podam przykład: dzisiaj rady nadzorcze notowanych spółek dwukrotnie oceniają te same sprawozdania roczne. Raz robią to w reżimie rozporządzenia obowiązującego spółki publiczne, a drugi raz w reżimie k.s.h. Przepisy są zapisane nieco inaczej, więc tę pracę mimo wszystko trzeba wykonać dwa razy. Takie przykłady można mnożyć. Mowa była już o kwestiach związanych z ofertami publicznymi. Na szczęście już na poziomie europejskim został uchwalony listing, który wejdzie niedługo także do naszego porządku prawnego, więc wtórne oferty będą prostsze – uważa Katarzyna Szwarc.
– Na kolejnym miejscu są nierówności podatkowe względem rynku mieszkaniowego. Dzisiaj odczuwamy to na dwóch poziomach. Pierwszy to zwolnienie z podatku inwestycji w nieruchomości po pięciu latach bądź w przypadku zainwestowania w kolejną nieruchomość, gdzie oczywiście na rynku kapitałowym taka możliwość nie istnieje. Drugi to podatek od najmu, który wynosi 8,5 proc. ryczałtowo. Więc te nierówności są widoczne gołym okiem. Gdyby te dwa aspekty zostały chociaż w jakimś stopniu zniwelowane, to rynek kapitałowy w Polsce na pewno miałby dużo większe szanse rozwoju – argumentowała członkini rady giełdy.
– Nie jestem osobą, która lubi narzekać, i trudno mi wymyślić cienie giełdy. Rozumiem tę grę, ona jest dla dorosłych ludzi. To znaczy, jeżeli ktoś mi powierza pieniądze, kupuje moje akcje czy obligacje, to oczekuje ode mnie, że podzielę się z nim pewnym minimum informacji, które pozwolą mu podjąć decyzję. I wcale się nie dziwię, że muszę tę informację przedstawiać. Ważne, żebyśmy wszyscy jako gracze tego rynku traktowani byli tak samo. Jestem zwolennikiem amerykańskiej szkoły i nadzoru, brakuje mi tego na polskiej giełdzie. Generalnie nie będę narzekał, uważam, że jest dobrze. Ja zaczynałem od 1600 zł, to było moje całe equity. Dzisiaj Kruk jest warty ponad 9 mld zł. Także jestem beneficjentem tego rynku – opowiadał Piotr Krupa.
Rola edukacji
A jaki jest obraz rynku widziany oczami brokerów?
– Brokerzy zawsze są optymistami, bo optymizm się sprzedaje, a my jesteśmy instytucjami, które muszą sprzedać usługę – powiedział Marcin Wlazło. – Mamy regulacje, które mają za zadanie szczególnie ochronić klienta indywidualnego, który ma ograniczony dostęp do informacji, mniejszy niż klient instytucjonalny. Rzeczywiście jest tak, że część doświadczonych giełdowych spółek mówi, że choć podobnie jak Kruk, bardzo dużo zawdzięczają giełdzie, to jednak dziś jest tak dużo wymogów, choćby w obszarze compliance, regulacyjny poziom wejścia jest na tyle wysoki, że potrzeba mieć wielki dział prawny, żeby się na to zdecydować – mówił. – Jest to więc wyzwanie, ale da się to zrobić. Przypomnę, że ostatnio mieliśmy debiut giełdowy spółki Murapol, przy którym Biuro Maklerskie Pekao pośredniczyło – fantastyczny debiut, z wielkim sukcesem. Promujmy takie informacje, jeden sukces może pociągnąć za sobą kolejny – tłumaczył Marcin Wlazło.
Nawiązał do stwierdzenia, że giełda jest platformą spotkania inwestora z emitentem. – Wcześniej mowa była w tym kontekście o inwestorze indywidualnym i zachęcaniu go do giełdy. Używajmy więc narracji, która będzie służyć temu celowi i nie porównujmy giełdy do kasyna, bo one nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego – podkreślił.
Jego zdaniem przy promowaniu inwestowania na giełdzie ważny jest także aspekt edukacyjny. – Giełda i rynek kapitałowy są dla każdego. Uczmy inwestowania w stronę coraz bardziej ryzykownych aktywów, zaczynając od tego, żeby pieniądze przeszły z depozytów w stronę może funduszy, może produktów strukturyzowanych czy strategii inwestycyjnych. Klienci muszą się nauczyć giełdy, muszą wiedzieć, że nikt ich na giełdzie i na rynku kapitałowym nie oszuka, a zwrot, który otrzymają, będzie adekwatny do tego, co wypracuje spółka – podsumował dyrektor Biura Maklerskiego Pekao.
PARTNER RELACJI: BANK PEKAO