W praktyce jednak jeżeli akcjonariusz ma mniej niż 5 proc. akcji i nie uczestniczy w walnych zgromadzeniach – emitent nie wie i nie może się dowiedzieć o jego istnieniu. Przy spółkach ze znacznym free float to zjawisko może mieć dużą skalę.
To jednak nie koniec, bo emitent może stracić akcjonariusza z pola widzenia. Dzieje się tak wtedy, gdy transakcja powoduje zejście poniżej progu 5 proc. W takich wypadkach sprzedający akcje zazwyczaj dzieli transakcję, tak aby rynkowi pokazać tylko tę jej część, która powoduje zejście poniżej progu. Stąd emitent nie wie, czy akcjonariusz nadal ma ten status, czy też może zbył resztę akcji w drugiej „turze" transakcji.
Kto pyta, nie błądzi
Z odsieczą emitentom, ale tylko tym notowanym na rynku regulowanym, przyjdzie nowelizacja ustawy o obrocie i Rozporządzenie 2018/1212. Spółki te będą mogły zwrócić się do KDPW z żądaniem przedstawienia listy akcjonariuszy na wskazany przez siebie dzień (nie wcześniejszy niż dzień żądania). Spółka będzie mogła wskazać próg zaangażowania, od którego informacja ma być przekazana. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby taki próg ustawić na poziomie jednej akcji.
Prześwietlenie, tylko po co?
Co emitent może zrobić z tą wiedzą? To zależy od tego, czy akcjonariusz jest osobą fizyczną. Zgodnie z nowelizacją dane osobowe akcjonariuszy uzyskane w wyżej wymieniony sposób mogą być przetwarzane wyłącznie w celu umożliwienia spółce giełdowej identyfikacji akcjonariuszy, zapewnienia bezpośredniej komunikacji oraz ułatwienia wykonywania praw akcjonariuszy i zaangażowania w sprawy spółki. Przepis ten to typowe tylko i aż, bo „ułatwienie zaangażowania w sprawy spółki" jest pojęciem bardzo pojemnym i chłonnym. Dane osobowe osób fizycznych mogą być więc przetwarzane nieco szerzej, niż mogłoby się wydawać. I nieco dłużej – emitent musi zaprzestać tego procesu w 12 miesięcy od dnia powzięcia informacji o tym, że dana osoba nie jest już jego akcjonariuszem.
Takiego ograniczenia w korzystaniu nie ma w zakresie danych innych niż dane osobowe – zatem emitent będzie mógł szeroko korzystać z danych akcjonariatu innego niż osoby fizyczne. Tylko po co? Na przykład żeby porozmawiać. O to zawsze łatwiej, kiedy jest z kim. Ten ktoś może mieć (duże) pieniądze. A te pieniądze można zainwestować w spółkę.