Patrząc na rynek czysto technicznie, zmiana dominującej tendencji mogła mieć miejsce już trzy lata temu. W 2017 r. dolar zaliczył najgorszy rok kalendarzowy od 2009 r. Ponieważ nie doszło jednak wówczas do wybicia z kanału trendu spadkowego, nie przywiązywano do tego większej wagi. Tym bardziej że przez kolejne dwa lata waluta USA była w ofensywie. Do dziś jednak, także w szczycie obaw związanych z pandemią, dolar nie wzbił się na nowe szczyty. Zarówno kurs EUR/USD, jak i wspomniany indeks DXY od ponad trzech lat nie osiągnęły nowych ekstremów – pierwszy nie spadł poniżej 1,0350, drugi nie wzrósł ponad 104 pkt. Brak nowych dołków/szczytów to jedna z przesłanek wyczerpywania dotychczasowej słabości/siły rynku.
Zmiana długoterminowej tendencji nie w lipcu 2020 r., ale już przeszło trzy lata temu wpisywałaby się w średnio 16-letni cykl (wzrost/spadek) dolara widoczny w poprzednich dekadach. Fundamentalnie zaś w słabnącą pozycję Ameryki w globalnym handlu i tworzeniu światowego PKB, malejącą przewagę nad gospodarczymi konkurentami (w szczególności Chinami) czy dążenia do podważania aktualnego porządku z dominującą pozycją waluty USA. A szerzej również w zaufanie do pieniądza fiducjarnego spadające wraz kolejnymi rundami dodruków prowadzonych przez największe banki centralne świata. Czy jednak czas amerykańskiej waluty definitywnie minął i jest to najlepszy moment na zagranie przeciwko niej? Nie jestem przekonany.
Moim zdaniem, wchodząc obecnie w krótką pozycję w dolarze, trzeba liczyć się (być może tylko przejściowo) z ryzykiem sporego osunięcia kapitału. Silny ruch z kilku ostatnich tygodni wypchnął dolara na ekstremalnie niski poziom w relacji do fundamentów i silne wyprzedanie, patrząc z punktu widzenia analizy technicznej i pozycji spekulantów.
Przez pryzmat wyliczanego przez Europejski Bank Centralny kursu euro ważonego szerokim udziałem w handlu zyskująca w ten sposób już od 3,5 roku wspólna waluta jest obecnie znacznie mocniejsza, niż wynikałoby to z samego spojrzenia na bieżący rynek spot. Takie jak obecne wartości zmodyfikowanego i urealnionego obrotami handlowymi kursu (>120 pkt) pojawiły się ostatnio pod koniec 2009 r., kiedy to EUR/USD znajdował się w rejonie poziomu 1,50. Podobny, tylko węższy indeks, tj. ograniczony do mniejszej liczby partnerów handlowych strefy euro, wzrósł ostatnio do poziomów z początku 2014 r. Wówczas eurodolar znajdował się nieco poniżej poziomu 1,40. Zbyt mocne euro to spory problem dla proeksportowo nastawionej gospodarki Niemiec i regionu, co może znaleźć odbicie w interwencyjnych komentarzach lub działaniach bankierów centralnych przy okazji jesiennych posiedzeń EBC.
W krótkim terminie negatywny dla dolara jest impuls płynnościowy. Fed powoli, ale od dwóch miesięcy jednak zmniejsza sumę bilansową. W tygodniu zakończonym 29 lipca spadła ona o dalsze 16 mld USD (do 6,95 bln USD) głównie za sprawą redukowanych linii swapów walutowych z innymi bankami centralnymi (sam program został przedłużony o kolejne trzy miesiące). Od szczytu z 10 czerwca (7,17 bln USD) suma bilansowa Fedu została zredukowana już łącznie o 220 mln USD. Do zera spadły np. pożyczki w ramach operacji repo. Poza zwiększoną w ciągu tygodnia o 34 mld USD wartością obligacji skarbowych w posiadaniu Fedu ograniczeniu uległa większość kluczowych kategorii bilansu.