Został on opublikowany i skierowany do konsultacji jeszcze w styczniu zeszłego roku. Zakłada on wykreślenie z ustawy Prawo energetyczne artykułu, który obliguje przedsiębiorstwa energetyczne zajmujące się wytwarzaniem energii elektrycznej do sprzedaży całej wytworzonej przez nie energii elektrycznej na giełdach towarowych. Tym samym obligo, czyli obowiązek sprzedaży przez giełdę miałoby zniknąć.
Obligo zwiększono w 2018 r. z 30 do 100 proc. Miało to poprawić płynność i sytuację odbiorców na rynku energii, ograniczając ewentualne wzrosty cen energii elektrycznej i gazu na rynku hurtowym, niewynikające z czynników wpływających na koszt jej wytworzenia czy pozyskania z rynków sąsiednich.
Czytaj więcej
Majowe, rekordowe ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii przełożyły się na spadek obrotu energią elektryczną. Spadki rok do roku sięgają nawet 50 proc.
W uzasadnieniu do likwidacji obliga jeszcze z ubiegłego roku, czytamy że cena giełdowa, co do zasady wyznaczana jest jako cena krańcowa, czyli najwyższa z zaakceptowanych ofert cenowych. – Tworzy to potencjał do sprzedaży energii elektrycznej po indywidualnych cenach niższych niż cena krańcowa, na przykład w ramach realizacji długoterminowych strategii rynkowych – czytamy w uzasadnieniu. Podkreślono także, że obligo ogranicza swobodę funkcjonowania podmiotów na rynku energii elektrycznej. Jednocześnie projekt zaostrza odpowiedzialność za manipulacje na hurtowym rynku energii, próby takiej manipulacji lub wykorzystania informacji wewnętrznej.
Branża energetyczna z Urzędem Regulacji Energetyki i Towarową Giełdą Energii na czele krytykowali ten projekt. Na likwidacji obliga giełdowego „suchej nitki” nie zostawiło URE.