W ubiegłych latach raporty koncernów energetycznych za I półrocze były zazwyczaj publikowane w sierpniu. W tym roku firmy podsumują pierwsze sześć miesięcy 2019 r. z kilkutygodniowym poślizgiem.
Najwcześniej finiszować będzie Tauron: zapowiedział datę publikacji raportu na 16 września. Przeszło tydzień po nim – 24 września – będzie to PGE. Energa przyjęła termin 27 września. Na ostatnią chwilę, 30 września, finiszować będzie Enea, może dlatego, by w dacie nie pojawił się październik.
Irytacja analityków
Przyczyny opóźnień dla nikogo nie stanowią wielkiej tajemnicy. – Zamiast rozwiązywać strategiczne problemy tej branży w Polsce, menedżerowie i ich podwładni zastanawiają się teraz, jak zaksięgować kwartał czy półrocze – zżyma się jeden z analityków, z którymi rozmawiał „Parkiet". Ma to być efekt zamrażania cen prądu i ustawy o rekompensatach. – Ta ustawa od początku do końca nie miała większego sensu. Nie rozwiązała niczego. Teraz debatujemy nad tym, czy przesunąć 100 milionów do tej czy do tamtej rubryki – kwituje jeden z ekspertów.
Otwarcie, choć lakonicznie, podsumowuje sytuację Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale. – Firmy odwrócą większość rezerw, jakie zawiązały w IV kwartale poprzedniego roku na ten rok. Trudno jednak szacować szczegółową wartość tych rezerw – mówi „Parkietowi".
Komentarze innych są bardziej dosadne: od niechętnych („nie komentujemy sytuacji w tym sektorze"), przez rezygnację („przecież od dawna wiadomo, jak tam jest") po irytację. – Szkoda zawracać sobie tym głowę. Oczywiście, że zamrażanie cen odbije się na wynikach, ale spółki mają na karku tysiące innych, poważniejszych problemów – słyszymy.