Kondycja szeroko rozumianej branży chemicznej zarówno w Polsce, jak i całej Europie jest coraz gorsza. Przedsiębiorstwa nie tylko muszą mierzyć się ze stosunkowo niskim popytem na lokalnych rynkach, ale dodatkowo, a może przede wszystkim z bardzo dużą konkurencją z innych kontynentów.
– Musimy mieć na uwadze, że praktycznie w całym łańcuchu przetwórstwa odczuwalna jest presja na obniżkę cen, wynikająca z dostępności surowców, półfabrykatów i produktów gotowych pochodzenia azjatyckiego. Brak konkurencyjności europejskiego przemysłu chemicznego wynika m.in. z wysokiego kosztu energii, ale i znacznych obciążeń finansowych związanych z regulacjami czy kosztem emisji CO2, których nie ponoszą producenci azjatyccy – zauważa Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa Azotów.
Azjatycka konkurencja bije w europejskie firmy
Nawet jeśli azjatycka konkurencja zostanie ograniczona, np. poprzez wprowadzenie ceł, to uzyskiwane marże dalekie są od satysfakcjonujących. Azoty jako przykład podają sytuację w obszarze bieli tytanowej. W związku z wprowadzeniem ochronnych ceł antydumpingowych na ten produkt z Chin zauważają zwiększone zainteresowanie produkcją europejską. Z drugiej strony słaby wzrost gospodarczy na Starym Kontynencie i nie najlepsza sytuacja w budownictwie znacznie ograniczają możliwość odbudowy pozytywnej marży na bieli tytanowej w krótkim okresie.
Jeszcze gorzej jest z produkcją melaminy. W efekcie wytwórcy dążą do przywrócenia rozwiązań regulacyjnych, które ponad dwa lata temu zostały zmienione na ich niekorzyść. Chodzi o ponowny przydział darmowych praw do emisji w przypadku produkcji melaminy. Azoty prowadzą też prace nad poprawą technologii i możliwością wprowadzenia energooszczędnych rozwiązań, m.in. w zakresie większego wykorzystania „zielonej” pary z produkcji kwasu siarkowego i kwasu azotowego.