O ile w latach boomu ironizowano, że praca działów sprzedaży i marketingu w spółkach deweloperskich nie wymagała praktycznie żadnego wysiłku, to obecnie znów trzeba zabiegać o klientów. Za nami trzeci z rzędu kwartał spadku sprzedaży lokali przy wzroście oferty. Deweloperzy niechętnie decydują się wprost na obniżanie cenników, wolą promocje, które pozwalają nie ruszać zbytnio stawek za mkw. Trend się nasila i jest widoczny także w największych spółkach z GPW. Wracają też metody znane odleglejszych czasów.
Dodatki do mieszkań
Dość agresywne promocje to od lat stały fragment gry Murapolu – jednego z wiodących deweloperów pod względem liczby sprzedawanych rocznie mieszkań i jedynej spółki budującej w kilkunastu miastach. W lipcu deweloper uruchomił aż trzy kampanie, z których dwie można ocenić jako więcej niż typowe. Pierwsza to oferta dla inwestorów: pula pół tysiąca mieszkań w Gdańsku, Toruniu i Wrocławiu z gwarancją przychodu przez rok, gdyby był kłopot z pozyskaniem najemcy. Łączna kwota wsparcia nie może przekroczyć 10 proc. ceny netto – to znacznie więcej niż można „wyciągnąć” obecnie na borykającym się z nadpodażą ofert rynku. Druga kampania to dopłaty do rat kredytowych przez nawet dwa lata – z myślą o klientach, którzy obawiają się o udźwignięcie raty i czynszu. Do tego dochodzi standardowa promocja, czyli 260 lokali z rabatami, nawet dwoma miejscami parkingowymi i ubezpieczeniem od utraty stałego źródła dochodu. Dodatkowo na dni otwarte klientów ma przyciągać obecność sędziego piłkarskiego celebryty Szymona Marciniaka.
Z kolei Archicom stawia na loterię: wśród nabywców mieszkań rozlosowany zostanie luksusowy samochód.
Atal daje klientom czas na zamknięcie transakcji aż do końca I kwartału 2025 r. – w związku z oddaleniem się perspektywy wejścia w życie programu „Na start”. Klienci mogą podpisać umowę deweloperską, która w przypadku nieuzyskania dotacji będzie mogła zostać rozwiązana bez konsekwencji – mieszkanie wróci wtedy do oferty.