Wartość transakcji na rynku PRS w Polsce skurczyła się w ubiegłym roku o 57 proc., do 265 mln euro (prawie 1,3 mld zł) – wynika z szacunków JLL. Jak zaznacza Aleksandra Gawrońska, szefowa badań rynku mieszkaniowego, sprzedaż mieszkań nabywcom indywidualnym w 2022 r. mocno wyhamowała (spadek o 50 proc. w sześciu największych aglomeracjach), dlatego deweloperzy szukali alternatywnych rozwiązań, m.in. z podmiotami inwestującymi w mieszkania na wynajem.
– Jednak również ta grupa borykała się z wieloma problemami, m.in. wysokimi kosztami finansowania, trudnością z określeniem kosztów inwestycji, a nawet postrzeganiem Polski jako rynku o podwyższonym ryzyku geopolitycznym. Z tego powodu część negocjacji zakupu kolejnych budynków na wynajem została zawieszona, a wartość transakcji mocno spadła – mówi Gawrońska.
Za wcześnie na wyciskanie
Oprócz otoczenia makro i geopolitycznego wpływ na decyzje inwestorów PRS ma również legislacja. Inwestorzy instytucjonalni bywają postrzegani jako ci, którzy „zabierają” podaż Kowalskim, w rządowych gabinetach trwa dyskusja na temat opodatkowania „hurtowych” zakupów mieszkań.
– Same zapowiedzi potencjalnego wdrożenia ograniczeń dla PRS wpływają na to, że w Polsce powstaje mniej mieszkań na wynajem, a w związku z kryzysem uchodźczym lokale są jeszcze bardziej potrzebne – mówi Sebastian Juszczak, ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Przypomina, że Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w grudniu udzielił platformie PRS Resi4Rent 50 mln euro finansowania w ramach programu, którego celem jest wspieranie Ukrainy, oraz państw dotkniętych skutkami rosyjskiej inwazji.
Niedobór mieszkań na wynajem uwidocznił się w zeszłym roku, kiedy skumulował się popyt uchodźców z Ukrainy i Polaków z odciętym dostępem do kredytów hipotecznych: stawki najmu w metropoliach wzrosły skokowo.