Chociaż ten rok upływa pod znakiem dominacji zagranicznych brokerów na warszawskim rynku akcji, to krajowi pośrednicy nie zamierzają tanio sprzedawać skóry. Przykładem jest to, co działo się na rynku w lipcu.
Czekanie na dowódcę
Liderem na warszawskim parkiecie okazał się DM PKO BP. Instytucja ta obróciła akcjami na kwotę 3,17 mld zł, co dało jej 9,52 proc. udziałów w rynku.
Na razie nie sprawdzają się więc niektóre przewidywania sugerujące, że zawirowania kadrowe w DM PKO BP mogą się odbić na pozycji rynkowej tej firmy. Przypomnijmy, że na początku czerwca gruchnęła wiadomość, że z instytucją rozstaje się jej dyrektor Filip Paszke. Jego miejsce co prawda ma zająć inny ze znanych maklerów, Grzegorz Zawada, ale stanie się to dopiero z początkiem września. Jak jednak pokazał miniony miesiąc, stan przejściowy wcale nie szkodzi DM PKO BP.
Ciekawie wygląda sytuacja za plecami lidera. W oficjalnych statystykach drugie miejsce zajął JP Morgan z obrotem na poziomie 2,96 mld zł, co dało mu 8,9 proc. udziałów w rynku. Trzecie miejsce przypadło DM Banku Handlowego. Instytucja ta zrealizowała transakcje za 2,51 mld zł, zdobywając tym samym 7,54 proc. rynku.
Wpływ brexitu
Patrząc na lipcowe zestawienie, zastanawiać może choćby fakt, że w czołówce najaktywniejszych pośredników nie ma Merrill Lynch (dopiero szóste miejsce). Mowa w końcu o instytucji, która była liderem rynku w ubiegłym roku, a i w tym roku plasowała się dotąd w ścisłej czołówce. Czyżby Merrill Lynch przeszedł do defensywy? Nic z tych rzeczy. Wyjaśnienie zagadki kryje się pod hasłem „brexit".