Mniejsza liczba orzeczeń to w dużej mierze efekt wstrzymywania się z ich wydawaniem. Sędziowie czekali na uchwałę Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawach frankowych, która pierwotnie miała zapaść 25 marca, ale została przesunięta na 13 kwietnia (a dwa dni później jest planowane posiedzenie siedmiu sędziów Sądu Najwyższego w sprawie dwóch pytań skierowanych przez rzecznika finansowego).
– W naszej kancelarii zaobserwowaliśmy ożywienie sądów dopiero w ostatnim tygodniu marca, w którym to uzyskaliśmy kilka wyroków stwierdzających nieważność umów kredytowych, co potwierdza, że sądy pomimo oczekiwania na uchwałę Sądu Najwyższego potrafią sprawnie kończyć sprawy – mówi mecenas Wojciech Bochenek z kancelarii Bochenek i Wspólnicy.
Główne trendy dotyczące orzecznictwa sądów powszechnych w sprawach frankowych w marcu się nie zmieniły. Spośród 70 wyroków, do których udało nam się dotrzeć, 66 było korzystnych dla kredytobiorców, trzy dla banków, a w jednym uchylono wyroki i skierowano sprawę do ponownego rozstrzygnięcia. Tym samym w marcu 94 proc. wyroków to zwycięstwa klientów. To wskaźnik podobny jak w poprzednich miesiącach (wyjątek stanowił luty, gdy wyniósł „tylko" 85 proc.). Spośród zwycięskich w marcu dla klientów wyroków ponad 80 proc. dotyczyło stwierdzenia przez sądy nieważności umowy, tylko 10 proc. orzeczeń dotyczyło tzw. odfrankowienia kredytu (przewalutowania po kursie z dnia zaciągnięcia przy zachowaniu stawki LIBOR). To wskaźnik znacznie wyższy niż rok temu (wtedy proporcje wynosiły odpowiednio 60:40).
– Linia orzecznicza w sprawach frankowych zaczęła się krystalizować już po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie państwa Dziubak z 3 października 2019 r. Od tego momentu sądy zdecydowanie częściej zaczęły stwierdzać nieważność umów. Na podstawie przedstawionych statystyk można zaobserwować, że ten kierunek umacnia się z każdym miesiącem – mówi Bochenek. Zwraca uwagę, że od uchwały Sądu Najwyższego, która zapadła 16 lutego tego roku, sądy zdecydowanie częściej rozliczają nieważne umowy zgodnie z tzw. teorią dwóch kondykcji. To jego zdaniem spora zmiana względem ostatnich miesięcy.
W marcu spośród 55 unieważnień umów aż 41 razy (75 proc.) sądy przychylały się do teorii dwóch kondykcji (jest korzystniejsza dla klienta, gdyż zakłada osobne roszczenia obu stron) i dwa razy do teorii salda (następuje coś w rodzaju potrącenia wzajemnych wierzytelności). W pozostałych sprawach nie udało się ustalić, według jakiej metody sądy rozliczyły umowy. W 2020 r. proporcje w zakresie teorii salda i dwóch kondykcji rozkładały się mniej więcej po połowie.