Nominacja Scotta Bessenta, weterana inwestycyjnego z Wall Street, na sekretarza skarbu w przyszłej administracji Trumpa zostało przyjęta przez rynki z ulgą. Inwestorzy liczą, że może on łagodzić niektóre elementy programu Trumpa – takie jak podwyżki ceł. Większość azjatyckich i europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie więc rosła podczas poniedziałkowej sesji, a złoty i euro umacniały się wobec dolara. Za USD płacono po południu 4,13 PLN, a EUR kosztował 1,048 USD. Część analityków wskazywała jednak, że umocnienie wspólnej unijnej waluty może być jedynie chwilowe i w kolejnych kwartałach powinna ona tracić wobec dolara.
– Nie powinniśmy patrzeć tylko na gospodarkę amerykańską, ale również przyglądać się gospodarce europejskiej. Jej kondycja wpisuje się w scenariusz słabnięcia euro wobec dolara – twierdzi Jane Foley, szefowa działu analiz rynku walutowego w Rabobanku. Nie wyklucza ona, że w przyszłym roku dolar zrówna się z euro. Tego typu prognozy pojawiały się w ostatnich tygodniach coraz częściej.
Czynniki ryzyka
5 listopada, czyli w dniu wyborów prezydenckich w USA, kurs EUR/USD był w okolicach 1,09. W zeszły piątek spadał on nawet lekko poniżej poziomu 1,035 USD i był najsłabszy od jesieni 2022 r. Przyczyniły się do tego kiepskie dane PMI ze strefy euro. Od początku roku euro straciło już ponad 5 proc. wobec dolara, czyli zniżkowało bardziej niż na przykład polski złoty (który spadł o 4,6 proc.), ale mniej niż choćby korona szwedzka (która straciła 8,3 proc.).
– Dużą część strat euro poniosło po zwycięstwie Trumpa i wątpimy w to, by te straty zostały szybko odrobione. O ile Rezerwa Federalna może zacząć wolniej ciąć stopy procentowe i przez to wzmocnić dolara, o tyle Europejski Bank Centralny może obniżać stopy bardziej, niż dotychczas musiał – uważa James Reilly, ekonomista z Capital Economics. Prognozuje, że w 2025 r. notowania euro osiągną parytet z dolarem.