Ostatnimi takimi ofertami były te we Włoszech, Belgii czy Wielkiej Brytanii. W czerwcu włoski rząd zebrał ponad 18 mld euro z emisji obligacji detalicznych BTP Valore. Są to obligacje, które przez pierwsze dwa lata płacą 3,25 proc., przez kolejne dwa lata 4 proc., a trzymanie obligacji do wykupu wiąże się z dodatkowym 0,5 proc. premii. Dodatkowo włoskie Ministerstwo Finansów planuje przeprowadzić kolejną emisję obligacji BTP Valore w październiku.
– W Belgii z kolei wyemitowano obligacje o wartości 21,9 mld euro oprocentowane na 3,3 proc. Brytyjski rządowy bank NS&I oferuje natomiast 6,2 proc. na rocznym oszczędnościowym rachunku ze 100-proc. gwarancją Skarbu Państwa – analizuje Wałecki. Jak przyznaje, inwestorzy szukają okazji, aby osiągnąć lepszy nominalny zwrot z inwestycji, przez co popyt na obligacje detaliczne jest ogromny. – Oferują one wyższe oprocentowanie niż tradycyjne depozyty i wywierają presję na system bankowy. Wciąż jednak przynoszą one realne straty, ze względu na utrzymującą się wysoką inflację – podkreśla Wałecki.
Według eksperta niedawne i planowane oferty obligacji detalicznych mogą wpłynąć na szybszy wzrost stawek depozytów w strefie euro, co mogłoby prowadzić do realnego zysku dla inwestora (przy założeniu dalszego spadku inflacji).
Fundusze euroobligacji
Co mają do zaoferowania europejskie obligacje drobnym inwestorom? – Oferta rządowych obligacji detalicznych w Europie jest ciekawym rozwiązaniem dla konserwatywnych oszczędzających – ocenia Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający firmy Portu w Polsce. Jak zauważa, strefa euro i jej sektor bankowy od wielu już lat znajdują się w tak zwanej nadpłynności, czyli sytuacji, w której banki niespecjalnie chcą płacić za nowe depozyty. – Rozruszanie tego rynku w postaci nowych, wyżej oprocentowanych instrumentów dla gospodarstw domowych może być z korzyścią zarówno dla tych gospodarstw, jak i transmisji polityki pieniężnej, czyli ostatnich podwyżek stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego, do całej gospodarki – tłumaczy Raczyński. Jak przyznaje, oddzielną kwestią pozostaje, czy takie obligacje będą chronić efektywnie przed inflacją. – Obligacje skarbowe są zwykle instrumentem najbardziej bezpiecznym i o znanej rentowności w momencie zakupu – wyjaśnia ekspert firmy Portu.
– Co do zasady więc nie chronią nas przed nieoczekiwaną inflacją. Aby ten cel osiągnąć, musimy sięgnąć na rynek inwestycyjny i zdywersyfikowane portfele składające się zarówno z akcji i obligacji, jak i inwestycji zagranicznych, z wykorzystaniem walut obcych – podkreśla Raczyński.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że z końcem lipca w rękach polskich gospodarstw domowych znajdowały się obligacje skarbowe o wartości 96 mld zł wobec 916,6 mld zł łącznego zadłużenia w tej formie. Dla porównania w funduszach inwestycyjnych znajdowały się papiery za jedynie 54,3 mld zł, natomiast inwestorzy zagraniczni posiadali obligacje za niecałe 136 mld zł. Udział gospodarstw domowych w inwestycjach w papiery skarbowe z końcem lipca był co prawda podobny jak na koniec 2022 r., kiedy również sięgał nieco ponad 10 proc., ale już w porównaniu z lipcem 2022 r. widać wzrost o około 1,2 pkt proc. Co więcej, równe dwa lata temu gospodarstwa domowe posiadały obligacje za 50,4 mld zł, co odpowiadało już tylko 6,2 proc. łącznej puli obligacji. Z perspektywy krajowego inwestora detalicznego europejskie obligacje są praktycznie niedostępne, natomiast rozwiązaniem na niespokojne czasy może być fundusz inwestycyjny globalnych papierów dłużnych. W ofertach TFI znajdziemy blisko 20 takich rozwiązań.