W wyniku trwającej 11 miesięcy przeceny w połowie października główny wskaźnik warszawskiej giełdy osiągnął dołek w okolicach 45 tys. pkt, oddalając się od szczytu z 2021 r. wyznaczonego na poziomie 75 tys. pkt o prawie 40 proc.
Za sprawą poprawy nastrojów na zagranicznych rynkach i przede wszystkim zmiany nastawienia do polskich aktywów – co jest efektem zmniejszenia obaw o sytuację energetyczną w Europie oraz korekty notowań dolara – w ostatnich tygodniach akcje z warszawskiej giełdy wróciły do łask inwestorów. WIG od dołka bessy z połowy października WIG odbił o ok. 17 proc., a WIG20 o blisko 20 proc.
Wielu analityków nie jest jednak przekonanych co do trwałości ostatnich zwyżek. – Ostatnie odbicie krajowych indeksów jest spowodowane w dużej mierze napływem kapitału zagranicznego, któremu sprzyjało umocnienie się indeksu MSCI Poland, umocnienie złotego oraz normalizacja sytuacji na rynku energii, objawiająca się spadkami cen gazu. Zbiega się to w czasie z tzw. efektem Halloween. Duże znaczenie dla nastrojów inwestorów ma również październikowe odbicie, które miało miejsce na rynkach zagranicznych – wskazuje Maciej Kietliński, analityk XTB.
– Należy jednak zadać sobie pytanie, czy w obliczu pesymistycznych prognoz gospodarczych oraz pogarszających się wyników spółek, odbicie, które ostatnio obserwujemy, nie jest tzw. odbiciem zdechłego kota. A rzekomo obserwowane znaki rodzącej się hossy nie są jedynie wynikiem mocno życzeniowego myślenia grupy inwestorów, którzy w wyniku zmęczenia bessą w najmniejszym optymistycznym sygnale widzą oznaki powrotu dobrej koniunktury na rynek – zaznacza ekspert.jim