W minionym tygodniu podaż ponownie zaznaczyła swoją przewagę na giełdach.
Kiepskie widoki
W ubiegłym tygodniu kluczową informacją dla inwestorów był odczyt inflacji w Stanach Zjednoczonych w sierpniu. Okazało się, że dynamika cen była wyższa od prognoz mimo zniżkujących cen paliw. Wśród inwestorów zaczęło rosnąć przekonanie, że Fed na wrześniowym posiedzeniu podwyższy stopy procentowe o 75 pkt baz., choć możliwy jest także ich wzrost o 100 pkt baz.
Najgorszy w ubiegłym tygodniu był wtorek, gdy S&P 500 zniżkował o ponad 4 proc., a Nasdaq o ponad 5 proc. Następne dni na rynkach były nieco lepsze, ale w końcówce tygodnia indeksy akcji znów wróciły do spadków. Trwa też wyprzedaż obligacji – rentowności dwuletnich papierów amerykańskich wrosły w tydzień o około 34 pkt baz., do ponad 3,9 proc. (poprzednio tak wysoko były około 15 lat temu), zaś dziesięcioletnich o 14 pkt baz., do 3,46 proc. Krajowy rynek nie pozostaje obojętny na to, co dzieje się za oceanem. WIG20 kończył zeszły tydzień ze stratą około 15 pkt, zaś WIG oddał około 752 pkt.
– Po kilku sesjach odbicia z początku miesiąca w pierwszej połowie zeszłego tygodnia S&P 500 silnie zniżkował, tworząc na wykresie pesymistycznie wyglądającą, długą czarną świecę – mówi Przemysław Smoliński, analityk BM PKO BP. Jak dodaje, kolejne dni przyniosły kontynuację spadków i obecnie indeks testuje ostatnie, lokalne minimum. – Jego pokonanie potwierdziłoby dalszy ruch w dół, w kierunku dołka z połowy czerwca, który zakończył falę spadkową z pierwszej połowy roku. Zejście poniżej niego oznaczałoby powrót trendu spadkowego w długim horyzoncie inwestycyjnym – przewiduje Smoliński. – Podobnie sytuacja przedstawia się na sporej części pozostałych indeksów zagranicznych. Warto jednak zauważyć, że na przykład DAX znajduje się obecnie znacznie bliżej analogicznego minimum z połowy roku, a WIG20 pokonał je już kilka tygodni temu – mówi ekspert BM PKO BP.
Czytaj więcej
W latach 70. zdarzało się, że dołki bessy na Wall Street były ustanawiane nawet z wyprzedzeniem względem szczytów inflacji CPI. Nasza dogłębniejsza analiza pokazuje, że mógł to być tylko... zbieg okoliczności, bo w tym samym czasie rynek dyskontował zbliżający się szczyt bezrobocia i koniec recesji. Sęk w tym, że obecnie możliwa recesja jest ciągle dopiero przed nami.