Czy greckie tsunami uderzy w Polskę?

Ledwo Portugalia poprosiła o pomoc finansową, a już uwaga inwestorów skupiła się na Grecji. Rynek oczekuje, że będzie ona musiała restrukturyzować zadłużenie. Wpłynęłoby to również na nasz kraj. Jak bardzo? To zależy od scenariusza wydarzeń

Aktualizacja: 25.02.2017 21:05 Publikacja: 26.04.2011 02:48

Hubert Kozieł

Hubert Kozieł

Foto: Archiwum

Lepszym rozwiązaniem od stworzenia pakietu stabilizacyjnego dla strefy euro byłoby przeprowadzenie restrukturyzacji greckiego zadłużenia. Dałoby się to zrobić w sposób mało bolesny dla inwestorów. Pomogłoby również fiskalnie zdyscyplinować inne kraje Unii Europejskiej – mówił latem zeszłego roku w wywiadzie dla „Parkietu” John Taylor, były doradca ekonomiczny trzech amerykańskich prezydentów. Choć odkąd wypowiedział te słowa, Irlandia i Portugalia poszły w ślady Grecji, prosząc o pomoc finansową, idea ta nie straciła nic na świeżości. Co więcej, z każdym dniem zyskuje ona coraz więcej zwolenników.

– Restrukturyzacja greckiego długu jest już tylko kwestią czasu – przekonuje chór analityków na czele z Nourielem Roubinim, ekonomistą, który przewidział światowy kryzys. Co więcej, grecka prasa sugeruje, że ateński rząd zastanawia się nad przeprowadzeniem restrukturyzacji. Na początek miałby tylko przedłużyć terminy spłaty pożyczek udzielonych mu w ramach zeszłorocznego pakietu pomocowego z Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ekonomiści sugerują jednak, że na tym się nie skończy. Grecki dług publiczny przekracza bowiem już 150 proc. PKB i stale rośnie – w odróżnieniu od balansującej na krawędzi recesji greckiej gospodarki. Rentowność greckich obligacji jest rekordowa, więc wszystko wskazuje na to, że Grecja nie da sobie rady z ciężarem zadłużenia.

W praktyce będzie to oznaczało, że może nie oddać inwestorom całości pieniędzy, które włożyli w jej dług, oddać im je kilka lat po terminie lub oddawać na raty przez dłuższy czas. Straciłyby na tym głównie europejskie banki, które na koniec trzeciego kwartału zeszłego roku według danych Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) posiadały greckie aktywa warte łącznie 153,6 mld USD (z czego 59,4 mld USD przypadało na pożyczkodawców z Francji, a 40,2 mld USD na banki z Niemiec.). Jak wpłynęłaby taka operacja na Polskę?

[srodtytul]Budżet ważniejszy[/srodtytul]

Jeśli chodzi o skutki dla naszej gospodarki, analitycy są zgodni: będą one bardzo niewielkie ze względu na słabe powiązania ekonomiczne obu krajów. – Restrukturyzacja greckiego długu w żaden sposób bezpośrednio nie uderzy w polską gospodarkę. Jej skutki gospodarcze w regionie ograniczą się głównie do państw południowo-wschodniej Europy. Nie spodziewałbym się również, że jakikolwiek polski bank poniesie straty na greckim długu – mówi „Parkietowi” Lars Christensen, szef działu strategii ds. rynków wschodzących w Danske Banku.

– Obroty handlowe Polski z Grecją są śmiesznie niskie – wskazuje w rozmowie z „Parkietem” Mateusz Szczurek, główny ekonomista banku ING.

Wpływ restrukturyzacji na nasz kraj będzie więc pośredni i dotknie głównie rynków. Analitycy wskazują, że w przypadku rynku obligacji można się spodziewać zadziałania podobnych mechanizmów jak w dotychczasowych momentach zaogniania się kryzysu w strefie euro.

– Przez ostatnie 12 miesięcy, poza majem zeszłego roku, zachowanie polskich obligacji w małym stopniu odzwierciedlało to, co się działo wokół Grecji, Portugalii czy Irlandii. Istotniejsze dla notowań polskiego długu może okazać się to, co się będzie działo z naszym budżetem – twierdzi Szczurek.

Do największych skoków rentowności polskich papierów dziesięcioletnich dochodziło w okresie od początku maja do końca czerwca 2010 r. (z 5,62 proc. do 6,01 proc.), czyli gdy Grecja dostawała pomoc finansową i powstawał mechanizm pomocy dla strefy euro, oraz w listopadzie (z 5,64 proc. do 6,15 proc.), gdy rynki niepokoiły się o sytuację w Irlandii. Kryzys na Zielonej Wyspie zbiegł się jednak ze sporem w sprawie polskich OFE. Na kryzys w Portugalii oraz nasilające się spekulacje na temat restrukturyzacji greckiego długu polskie obligacje dziesięcioletnie niemal nie zareagowały. Od początku marca 2010 r. ich rentowność lekko spadła. Część analityków wskazuje jednak, że w przypadku restrukturyzacji greckiego długu polskie obligacje mogą zareagować mocniej niż wtedy, gdy w kłopoty wpadła Portugalia. Niezależnie od tego, czy restrukturyzacja będzie „cywilizowana”, czyli uzgodniona z UE, MFW i wierzycielami, czy też nagła i prowadząca do poważnych strat banków.

– W obu przypadkach pierwsze reakcje rynku długu będą negatywne. Jeśli banki poniosą duże straty, zaczną wyprzedawać aktywa. Polski dług będzie więc wówczas tracił podobnie jak węgierski czy turecki. „Cywilizowana” restrukturyzacja mogłaby zostać uznana po pewnym czasie za pozytywny sygnał, usunięcie jednego z czynników ryzyka. Ale później inwestorzy wzięliby pod lupę inne kraje mające problemy z deficytem i długiem publicznym. A Polska do takich krajów należy – mówi „Parkietowi” Bartosz Pawłowski, strateg z BNP?Paribas.

[srodtytul]Wrażliwa złotówka[/srodtytul]

Zdaniem analityków mniej odporny na restrukturyzację greckiego zadłużenia może być złoty. Jak dotąd okazał się on wrażliwy na zawirowania w strefie euro – podobnie zresztą jak inne waluty krajów naszego regionu. W maju i czerwcu 2010 r., czyli w momencie największego nasilenia europejskiego kryzysu zadłużeniowego, stracił blisko 14 proc. wobec dolara. W listopadzie zeszłego roku osłabił się o około 10 proc. Eksperci wskazują, że złoty się osłabi również wtedy, gdy kryzys „ponownie zapuka do greckich drzwi”. – W takich przypadkach złoty zwykle traci. Osłabia się, gdy spada kurs euro do dolara. Poza tym mogą się wówczas pojawić problemy z dostępem do finansowania dla banków. Wtedy zawsze wzrasta popyt na obcą walutę – wyjaśnia Szczurek.

Skala deprecjacji będzie zależna od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, czy Grecja zdecyduje się na restrukturyzację w porozumieniu z wierzycielami, Brukselą i MFW czy też zrobi to jednostronnie. – Oba scenariusze byłyby mało ciekawe dla złotego. Na restrukturyzacji poniosłyby straty europejskie banki oraz Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF, instytucja finansująca pomoc dla państw strefy euro – dop. red.) posiadające grecki dług. To oznaczałoby powrót awersji do ryzyka, zwrócenie się inwestorów ku mniej ryzykownym aktywom oraz odpływ kapitału z regionu rynków wschodzących. Złoty traciłby więc na wartości. Jak duża oraz jak długotrwała byłaby jego deprecjacja zależałoby od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, jak duże byłyby straty instytucji finansowych poniesione w związku z restrukturyzacją. Gdyby okazały się one stosunkowo niewielkie, złoty po krótkim okresie osłabienia znowu zacząłby się umacniać – mówi „Parkietowi” Michał Fronc, analityk z TMS Brokers.

[srodtytul]Inwestorzy są przygotowani[/srodtytul]

– Kryzys w strefie euro trwa od blisko półtora roku, jest on więc już tematem starym i przetrawionym na wszelkie możliwe sposoby. Uczestnicy rynku mieli więc dużo czasu, by się przygotować na różne scenariusze, w tym na restrukturyzację greckiego zadłużenia. Nie powinna być ona zaskoczeniem. Nie sądzę więc, by wpływ tego zdarzenia na polski rynek akcji był spektakularny, choć jeśli do tego dojdzie, będzie on z pewnością zauważalny. Jeżeli restrukturyzacja długu zostanie przeprowadzona za porozumieniem stron, z błogosławieństwem Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, to zdarzenie to może się nawet okazać pretekstem do wzrostu na giełdach – przyznaje w rozmowie z „Parkietem” Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao.

– Restrukturyzacja długu może przebiegać na wiele różnych sposobów i w związku z tym przynieść bardzo różne skutki dla rynków. Dobrze przeprowadzona oznaczać będzie rozwiązanie problemu greckiego długu, który w innym przypadku mógłby powracać przez wiele lat i ciążyć na nastrojach inwestorów. W dłuższym terminie jej przeprowadzenie mogłoby więc dobrze wpłynąć również na polską giełdę – podkreśla Christensen.

Zachowanie WIG20 przez ostatnie 12 miesięcy wskazuje, że polska giełda z czasem uodporniała się coraz bardziej na kolejne eksplozje kryzysu w strefie euro. W maju i czerwcu 2010 r. WIG20 stracił łącznie 11 proc. W listopadzie spadł już tylko o 1,5 proc. Od początku marca 2011 r., czyli w okresie, w którym Portugalia znalazła się pod presją rynków i musiała prosić o międzynarodową pomoc, zyskał natomiast około 7 proc. W tym ostatnim okresie polski rynek, podobnie jak większość europejskich parkietów, potraktował pomoc dla Portugalii z ulgą, uznając przez jakiś czas, że to ostatni kraj strefy euro, który musiał poprosić o pomoc finansową.

Oczywiście, jeśli ziści się najgorszy scenariusz, czyli Grecja zaskoczy rynki, twierdząc, że nie będzie spłacać swych długów, może dojść na giełdach, w tym na warszawskiej GPW, do bardziej znaczących spadków. – Gdyby restrukturyzacja była jednostronna, doszłoby do sporej paniki na giełdach. Głównie ze względu na obawy, że śladem Grecji pójdą inne kraje strefy euro – mówi Białek.

[srodtytul]Pieśń przyszłości[/srodtytul]

Analitycy są jednak zgodni, że restrukturyzacja jest mało prawdopodobna w tym roku i w związku z tym wszelkie snute obecnie scenariusze mogą się zdezaktualizować. – Restrukturyzacja w sytuacji, gdy grecki budżet wciąż jest obciążony dużym deficytem sektora finansów publicznych i wciąż jest uzależniony od międzynarodowej pomocy, nie ma większego sensu. To scenariusz na lata w przód. Co prawda, sama matematyka sprawia, że restrukturyzacja nie jest bezzasadna, ale miałaby ona duże koszty społeczne i doprowadziłaby do strat banków. To sprawia, że przez najbliższe kilkanaście miesięcy będzie ona niemożliwa do przeprowadzenia – wskazuje w rozmowie z „Parkietem” Michał Dybuła, ekonomista BNP Paribas.

Z uwagi na daleki horyzont czasowy możliwej restrukturyzacji jej dokładne skutki są niemożliwe do przewidzenia. – Nie wiemy, jak zostanie ona przeprowadzona. Kto poniesie straty na greckim długu? Banki czy też może podatnicy??W przypadku gdyby musieli to zrobić podatnicy, reakcja rynków będzie łagodniejsza, niż gdyby stratne były banki. A jeżeli straty poniosą banki, to czy trzeba będzie je dokapitalizować? Nie wiemy również, jaka w momencie restrukturyzacji będzie sytuacja w Polsce ani jak nasz kraj będzie postrzegany przez inwestorów – dodaje Dybuła.

– Krótko po bankructwie Lehmana słychać było komentarze, że dobrze się stało, bo usunięto chory element systemu. Wkrótce się okazało, że ta plajta mocno uderzyła w rynek międzybankowy – przypomina Pawłowski.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?