Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 08.02.2017 12:29 Publikacja: 10.08.2013 19:45
Co mogą zrobić mniejszościowi akcjonariusze w przypadku wycofania firmy z obrotu giełdowego
Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski
Poza okolicznościami połączeń czy upadłości likwidacyjnych w części przypadków tzw. delistingi wynikają z pojawienia się inwestora strategicznego, który po osiągnięciu określonej większości na walnym zgromadzeniu ogłasza wezwanie majoryzacyjne i, mając na celu rozwój spółki w jego modelu prywatnym, inicjuje decyzję o przywróceniu akcjom formy dokumentu. Zarówno delisting, jak i wprowadzenie akcji na rynek regulowany, mogą się przyczynić do poprawy wyników finansowych konkretnego podmiotu. Jak dowodzą przypadki obserwowane na rynku polskim oraz zagranicznym, nie jest prawdą, że utrzymywanie siłą spółki na rynku publicznym jest gwarantem jej sukcesu. Doświadczenia pokazują, że na konkretnym etapie rozwoju każdej firmy oraz w określonych uwarunkowaniach gospodarczych może dojść po prostu do wyczerpania korzyści płynących ze statusu spółki publicznej. Jako przykład wskazać można chociażby spółkę Dalkia Term (dawniej Praterm), która w ostatnim opublikowanym jako spółka publiczna raporcie za 2007 r. wykazała przychody skonsolidowane na poziomie 188 mln zł, a w 2012 r. obroty tworzonej przez nią grupy kapitałowej przekroczyły 0,25 mld zł.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Kiedyś USA sprzedawały światu globalizację jak coca-colę: masowo i z przekonaniem. Dziś wolny handel przestaje istnieć, a Biały Dom stawia na cła w nadziei na powrót American Dream. Jak do tego doszło i co nam to mówi o przyszłości świata?
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Inwestorzy zastanawiają się, czy prezydent Stanów Zjednoczonych rzeczywiście wyrzuci prezesa banku centralnego, czy tylko straszy rynki, by wywołać określone skutki. Jak na razie zyskuje na tym większość walut świata, bitcoin oraz bijące rekordy cenowe złoto.
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Długie cienie nad dwiema ostatnimi świecami dziennymi głównych krajowych indeksów to pierwsze ważne ostrzeżenie dla inwestorów o możliwym bliskim końcu korekty gwałtownych spadków sprzed dwóch tygodni. Drugie nadchodzi z USA.
Po burzliwych pierwszych tygodniach kwietnia pod wpływem działań zmierzających do deeskalacji globalnej wojny handlowej sytuacja na giełdach uspokoiła się na tyle, że indeksy ruszyły do odrabiania strat.
Wbrew powszechnym oczekiwaniom działania amerykańskiej administracji w erze Trump 2.0 wyraźnie różnią się od tego, co działo się w czasie pierwszej kadencji Donalda Trumpa.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas