Nie każdy jest cierpliwym inwestorem, który przez długie lata skrupulatnie buduje swój portfel. Wielu uczestników rynku ma inną filozofię pomnażania oszczędności, np. poprzez wykorzystywanie krótkoterminowych okazji inwestycyjnych.
W końcówce roku tego typu podejście, oparte na inwestycjach krótkoterminowych, bywa silniejsze z uwagi na liczne – popularne wśród inwestorów – efekty sezonowe. Jednym z nich jest tzw. efekt Halloween, który mówi nam, że lepiej robić giełdowe zakupy właśnie w okolicach tego popularnego, wywodzącego się z kultury amerykańskiej zwyczaju, czyli na przełomie października i listopada. Jeśli więc faktycznie liczymy na to, że inwestorzy ruszą w listopadzie na zakupy, a dodatkowo w grudniu wystąpi rajd św. Mikołaja, to warto zapoznać się z krótkoterminowymi prognozami instytucji finansowych.
Zapytaliśmy ekspertów o bardzo różnych specjalizacjach – od analityków skoncentrowanych głównie na polskim rynku, po ekonomistę i eksperta od rynku amerykańskiego – o ich prognozy na dwa ostatnie miesiące bieżącego roku.
Warto analizować rynki wschodzące
Jak podkreślają zapytani o wskazywanie „inwestycyjnych tropów" eksperci, takie krótkoterminowe prognozy są obarczone sporym ryzykiem. Nie inaczej uważa także Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego w Noble Securities. – Niemniej jednak warto próbować przynajmniej zarysować scenariusz bazowy. Wydaje mi się, że w ujęciu globalnym następuje stopniowa zmiana pozycjonowania inwestorów. Przykładowo globalny rajd na obligacjach skarbowych zdaje się mieć swoją najdynamiczniejszą fazę za sobą. Dla zobrazowania dodam, że jeszcze w listopadzie 2018 r. rentowność dziesięcioletnich amerykańskich obligacji wynosiła 3,2 proc., aby na koniec września spaść do 1,5 proc. Obecnie znajduje się na poziomie 1,76 proc. – wprowadza do tematu.
– Warto też dodać, że globalny indeks USD (DXY), po nieudanym podejściu pod istotny opór na 100 pkt, dynamicznie spada, co wpływa na poprawę nastawienia wobec EUR/USD. Również funt brytyjski wobec dolara zyskuje na wartości. Oczywiście w przypadku europejskich aktywów należy odnotować coraz mniejszą wrażliwość inwestorów na epopeję dotyczącą brexitu oraz wzrosty np. DAX-a, pomimo fatalnego odczytu PMI dla przemysłu, już tylko nieznacznie lepszego niż w wieloletnim dołku z 2009 r. Z krajowej perspektywy dwa znaczące czynniki ryzyka, czyli wyrok TSUE oraz wybory parlamentarne, zmaterializowały się i lepiej lub gorzej, ale zostały uwzględnione w notowaniach – kontynuuje.