Inwestor obejmie połowę udziałów. Pozostałe należą do założycieli. Pakiet będzie kosztował od 5 do 10 mln zł. OneStep wyda pozyskane pieniądze na rozwój firmy.

Kierowana przez Klaudiusza Frydrycha spółka opracowała i wdrożyła technologię (jest chroniona amerykańskim prawem patentowym) pozwalającą za pośrednictwem esemesów kupować artykuły recenzowane w magazynach. – Nasza usługa opiera się na koncepcie, żeby połączyć czytanie recenzji z możliwością natychmiastowego zakupu reklamowanego towaru – wyjaśnia.

OneStep zamieszcza w magazynach (płacąc jak za klasyczną powierzchnię reklamową), obok recenzowanych książek, kosmetyków, płyt czy filmów, specjalne OneStep kody. Ma podpisane umowy z większością dużych wydawnictw. – Na tej podstawie wiemy z pewnym wyprzedzeniem, jakie artykuły będą opisywane w danym numerze. Odpowiednio wcześniej kupujemy partie tych towarów, żeby natychmiast po zakupie móc wysyłać je do klientów – opowiada Frydrych. Jego zdaniem jest to jedna z przewag spółki nad innymi wirtualnymi sprzedawcami, którzy nie zawsze mają w magazynie oferowane towary. OneStep kusi również niskimi kosztami dostaw. Prezes przyznaje, że spółka dokłada do przesyłek.

Klient, decydując się na zakup, musi wysłać kod publikowany przy tekście na numer OneStep. Poprawność zamówienia potwierdza się również esemesem. – Nabywca płaci za towar w momencie odbierania przesyłki. W przyszłości planujemy jednak wprowadzenie bardziej nowoczesnych form rozliczania. Rozmawiamy już z firmami oferującymi technologie mobilne – twierdzi Frydrych.

Według niego zastrzyk od Tar Heel Capital zapewni finansowanie OneStep do czasu, aż zacznie zarabiać na siebie. Zakładamy, że próg rentowności osiągniemy jesienią 2010 r. – oświadcza. Żeby tego dokonać, spółka, która rozpoczęła działalność z początkiem września, musi co miesiąc sprzedać 40 tys. produktów.