Z nieoficjalnych szacunków, o których pisaliśmy w ostatnich dniach, wynika, że za 82,9 proc. akcji Energi trzeba zapłacić ponad 8 mld zł. Jak jednak ustaliliśmy, PGE chciałaby, aby ostateczna cena została ustalona według specjalnej formuły. Chodzi o wsparcie, które Energa może dostać na budowę drugiego stopnia wodnego na Wiśle we Włocławku. Wraz z planowaną elektrownią całe przedsięwzięcie do 2016 r. może kosztować ok. 2,5 mld zł. Kwota, jaką PGE chce zapłacić za całą Energę, jest zależna m.in. od tego, na ile to przedsięwzięcie może liczyć na wsparcie z pieniędzy unijnych czy od województwa.
Chociaż PGE jest nieoficjalnym faworytem w wyścigu o Energę, to prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ustaje w protestach w tej sprawie. – Bardzo mało prawdopodobna jest zmiana tego stanowiska – zaznaczyła Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel cytowana wczoraj przez PAP. Zaznaczyła, że argumenty prezentowane przez UOKiK są naprawdę mocne, a raport w tej sprawie został poprzedzony wielomiesięcznymi analizami rynku energetycznego w Polsce.
Zdaniem prezes urzędu po ewentualnym połączeniu podmiot złożony z PGE i Energi miałby zbyt mocną pozycję zarówno w segmencie wytwarzania energii, jak i jej dystrybucji i sprzedaży. – Bardzo poważnie obawiamy się tych skutków – podkreśliła szefowa UOKiK.Zarząd PGE uważa jednak, że jest w stanie przedstawić argumenty, na które urząd nie zwrócił dotychczas uwagi.