– Z mojego punktu widzenia brak przejęcia ZE PAK można uznać jako niewykorzystaną przez Rafako szansę. Z drugiej strony, spora grupa inwestorów widziała w tej akwizycji głównie czynniki ryzyka. Ale trzeba też pamiętać, że nie poznaliśmy nigdy oficjalnie wartości transakcji (były szacunki, że Rafako oferuje prawie 1,2 mld zł – red.), więc fakt, że nie zostanie zrealizowana, pozostaje neutralny dla wyceny akcji Rafako – mówi Maciej Stokłosa, analityk DI BRE.
Firma doradcza PMR oszacowała w piątek, że polska energetyka do 2025 r. zamierza zbudować bloki za 220 mld zł. Nawet zdobycie małej części tego tortu będzie oznaczać dla Rafako pracę na długie lata.
[[email protected]][email protected][/mail]
[ramka][srodtytul]ZE PAK: karty nadal trzyma Elektrim[/srodtytul]
Ministerstwo Skarbu, odstępując od rozmów z Rafako o sprzedaży 50 proc. akcji ZE PAK, nie podało powodów. Zarówno ZE PAK, jak i dwie kopalnie węgla brunatnego, które dostarczają elektrowniom surowiec, resort chce sprzedać w „trybie publicznym”. Zygmunt Solorz-Żak, główny udziałowiec Elektrimu (firma ta kontroluje 47 proc. akcji ZE PAK), nie mówi nie w sprawie debiutu ZE PAK na GPW. Jednak nawet jeśli założymy pełne porozumienie akcjonariuszy, sprawa nadal nie jest prosta. – Tak długo, jak nie znamy zasobów węgla w kopalniach Adamów i Konin, które dostarczają surowiec do ZE PAK, nie da się ocenić wartości całego kompleksu, niezbędnych nakładów czy oczekiwanego czasu jego działania. Dopóki Skarb Państwa nie przedstawi dokładnych danych, dla zachęcenia inwestorów do ZE PAK trzeba byłoby udzielić solidnego dyskonta – mówi Paweł Puchalski, szef analityków DM BZ WBK. Przypomina, że publiczny tryb sprzedaży nie musi oznaczać ścieżki giełdowej. – W grę wchodzi też zaproszenie do rozmów inwestorów finansowych. Jednak oni oczekiwaliby stabilnych przepływów pieniężnych albo dążyliby do sprzedaży swoich udziałów Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi – dodaje Puchalski, zaznaczając, że w sprawie przyszłości ZE PAK wszystkie karty nadal trzyma Elektrim. [/ramka]