Jutro odbędzie się posiedzenie sejmowej podkomisji ds. energetyki, na którym posłowie zajmą się m.in. propozycjami dotyczącymi nowych regulacji wprowadzających obowiązek sprzedaży gazu na giełdzie.
– Zgodnie z ostatnio przyjętymi zapisami przez pierwsze sześć miesięcy od wejścia w życie ustawy będzie obowiązywało obligo giełdowe na poziomie 30 proc., przez następne pół roku wyniesie 50 proc., a po roku ma już osiągnąć 70 proc. Ze względu na różne problemy, zwłaszcza dotyczące tego, jak firmy powinny wykonać zaproponowane obligo, dziś nie jest jednak pewne, na jakim poziomie będzie ostatecznie określone – mówi Andrzej Czerwiński, przewodniczący podkomisji ds. energetyki.
Jego zdaniem obowiązujące kontrakty długoterminowe dziś uniemożliwiają wprowadzenie do giełdowego obrotu istotnych ilości gazu. Co więcej, aby zaistniał handel, być może konieczne będzie ustawowe zobowiązane firm nie tylko do sprzedaży części surowca na giełdzie, ale również odbiorców surowca do jego zakupu na tym rynku. – Docelowo chcemy doprowadzić do sytuacji, jaka panuje dziś w zakresie giełdowego obrotu energią elektryczną. W ubiegłym roku na Towarowej Giełdzie Energii sprzedano ponad 80 proc. prądu dostępnego na rynku – twierdzi Czerwiński.
Jakie obligo?
Przedstawiciele PKN Orlen zauważają, że obligo może przynieść korzyści. Aby to stwierdzić firmy muszą jednak poznać i ocenić wszystkie przygotowywane zmiany zmierzające do liberalizacji rynku. – Dlatego trudno odnieść się do pytania o odpowiedni poziom obliga, nie znając ostatecznego kształtu innych regulacji, na które czeka branża – twierdzi Beata Karpińska, rzecznik PKN Orlen.
Również pozostałe firmy nie są przekonane, że wysokie obligo jest dla nich i branży dobre. Przede wszystkim podnoszą kwestię stosunkowo wysokich kosztów obrotu na giełdzie. Ich zdaniem o wiele tańsze są transakcje zawierane na tzw. rynku OTC, czyli na rynku pozagiełdowym na zasadzie umów dwustronnych.